SEZON BOJEROWY

Wszystko wskazuje na to, że ten sezon będzie bardzo krótki. Mistrzostwa Świata i Europy, które zaplanowane są na przełom stycznia i lutego prawie ze 100% pewnością odbędą się  w Szwecji.  Do dzisiaj mieliśmy nadzieję, że Niemiecka Flota  DN, która jest organizatorem tych regat przeniesie je do Polski, ale aktualna sytuacja pogodowa nie daje najmniejszych szans na to, aby jeziora na Mazurach zamarzły i lód uzyskał odpowiednią grubość.

 

W oczekiwaniu na zimę w ubiegłym tygodniu wybrałem się razem z Łukaszem Zakrzewskim, moim partnerem treningowym, do Szwecji na trening i regaty. Prawie idealne warunki lodowe panowały na dużym jeziorze koło Sandviken, gdzie dokładnie 20 lat temu zdobyłem mój pierwszy tytuł mistrza świata i Europy.

Czekała nas długa podróż. Z Łupstycha do Gdyni wyjechaliśmy o 5 rano, gdzie o 9 wypłynęlismy promem do Karlskrony.  Stamtąd  wyruszyliśmy w dalszą drogę o 20 i po przejechaniu ponad 700 km około godziny trzeciej nad ranem usnęliśmy w wygodnych łóżkach małego pensjonatu.

Dzięki uprzejmości STENA LINE pobyt na promie był bardzo relaksujący. Oprócz doskonałego jedzenia, w komfortowych warunkach mogliśmy odpocząć i zrelaksować się przed dalszą podróżą.

 

Z zaplanowanych 5 dni, na lodzie efektywnie spędziliśmy tylko trzy.

Czwartek – pierwszy dzień. Przy szybkiej jeździe i wietrze 6-9 m/s przetestowałem dwie nowe płozownice oraz nowy kadłub, zbudowany przez Darka Kardasia. Głównym zadaniem było jednak „znalezienie sobie miejsca”€™, tzn. przyzwyczajenie się do ścigania w pozycji leżącej. Nie ukrywam, że z wiekiem coraz trudniej jest utrzymać głowę w pozycji pionowej. Wieczorem czułem każdy mięsień, a przecież przepracowałem solidnie ostatnie miesiące, starając się wzmocnić wszystkie mięśnie i ich wytrzymałość.

W piątek, drugiego dnia naszych testów, założyłem nowy maszt zbudowany też przez Darka i moją ,,wyścigową”€™ płozownicę. Do godziny 12 wiało już bardzo solidnie, ale później tylko kilku bojerowców testowało sprzęt. Szkwały do 15 m/s przy padającym śniegu powodowały, że widoczność było bardzo kiepska i z tego powodu skończyliśmy wcześniej trening, co pozwoliło też moim ,, kościom”€™ odpocząć przed regatami. Byłem bardzo zadowolony z mojej szybkości, maszt pracował doskonale, a co najważniejsze nie złamał się w tych ekstremalnych warunkach, co przytrafiło się Łukaszowi.

W sobotę, pobudka o 7.00, śniadanie i na lód. Warunki perfekcyjne, słońce, wiatr 7-9 m/s i odrobinę chropowaty lód, ale bez śniegu.

Rozgrywamy 4 wyścigi, w których toczę ciężką walkę o zwycięstwa  z Tomkiem Zakrzewskim oraz Robertem Graczykiem, Czasami blisko jest jeszcze Szwed Tomas Lindgren. 3  wygrywane wyścigi  i jedno 2 miejsce dają mi prowadzenie.. Ta rywalizacja kosztowała mnie sporo sił, ale sauna i małe piwko w pełni je zregenerowały.

W niedzielę niestety nie ma wiatru, a miałem nadzieję, że przetestuję  przy mniejszym wietrze nowy żagiel i maszt. Prognoza na poniedziałek jest też mało obiecująca a więc podejmujemy decyzję o wcześniejszym powrocie.

W najbliższych dniach, podobnie do innych bojerowców większość czasu spędzę w warsztacie na optymalnym przygotowaniu sprzętu do regat. W tym bardzo skomplikowanym i zaawansowanym technologicznie sporcie wymagana jest perfekcja w każdym elemencie. Niestety nie mamy mechaników lub serwisantów, którzy by tę pracę wykonali za nas a my moglibyśmy skoncentrować się wyłącznie na przygotowaniu fizycznym i mentalnym.  Rozmarzyłem się trochę :)

pozdrawiam,
Karol

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bojery. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.