ME – ostatni dzień

Sorry za spóźnioną końcową relację z przebiegu ostatniego dnia mistrzostw Europy. Dopiero dotarłem do domu w Łupstychu i mam wolną chwilę. Piątek był bardzo długim i wyczerpującym dniem, bo po skończeniu wyścigów, które rozpoczęły się o godzinę wcześniej, trzeba było spakować jacht, co zajęło nam kilka godzin a potem jeszcze pojechać do hotelu,  by się odświeżyć i przebrać  i zdążyć na 21.30 na ostatnią kolację z właścicielem jachtu w restauracji w centrum St. Petersburga. Nie miałem na nią ani ochoty ani siły ale należy to do części moich ,,obowiązków’’.

Rozegraliśmy dwa wyścigi przy dużo słabszym wietrze, ale nadal bardzo szkwalistym i trudnym do czytania. Dużo gorzej niż na małym jeziorze… W obu mieliśmy dobre starty i mimo wielu trudnych sytuacji, wielu przetasowań zajęliśmy miejsca 13 i 6, co w sumie dało nam miejsce 16 w klasyfikacji generalnej. Nie ukrywałam, że liczyliśmy na miejsce bliżej dziesiątki ale regaty te wyraźnie  pokazały, że w czołówce znalazły się załogi, które intensywnie przygotowały się do tych mistrzostw od zeszłego sezonu trenując całą zimę w Dubaju i Cascais. Poziom sportowy w Dragonie  jest bardzo wysoki i nastąpiła też zmiana lidera jeżeli chodzi ich producenta. 5 pierwszych miejsc zajęły jachty produkowane w renomowanej stoczni jachtowej w PTC w Dubaju.  Mam nadzieję, że Klaus wkrótce podejmie decyzję  o zakupie nowego Dragona z nowym bardziej miękkim masztem i innymi żaglami i że ułożymy dobry plan treningowy na następny sezon. W sierpniu weźmiemy jeszcze udział w regatach Gold Cup, które odbędą się na północ od Kopenhagi. Wystartuje tam około 80 – 90 załóg.

Specyfika ścigania się na Dragonie jest bardzo odmienna w porównaniu do takich żaglówek jak Melges 32 czy J 70. Trzeba sporo czasu, aby się przestawić. Podobnego zdania jest mój kolega Marcus Wieser, który na tych mistrzostwach zajął czwarte miejsce, które dla niego na pewno nie jest satysfakcjonujące.  A ma przecież ponad 10 letnie doświadczenie w żegludze na Dragonie, sam nim steruje i mogłoby się wydawać, że miejsce w pierwszej trójce jest pewne.  Tu podobnie do bojerów jest około 15 załóg, które mają szansę na zwycięstwo, o którym decydują niuanse.  Losy podziału medali toczyły się do ostatnich metrów ostatniego wyścigu. Rosyjska załoga Anatoliego Loginova dosłownie rzutem na taśmę finiszując na 5 miejscu wywalczyła złoto z taką samą ilością punktów co niemiecki zespół Stephana Linka.

My mieliśmy 3 dobre dni podczas tych regat i to trzeba widzieć pozytywnie. 2 złe zostały dobrze przeanalizowane i powinny pomóc nam w zrobieniu postępu w przyszłości. Ja czuję się coraz bardziej komfortowo na mojej nowej pozycji nie tylko jako taktyka ale człowieka obsługującego trym grot i bagsztagi oraz wiele innych małych regulacji… Jest to bardzo ciężka praca wymagająca sporej siły fizycznej, nieustannej koncentracji i dobrej odporności psychicznej.

Teraz czas na zasłużony odpoczynek i akcje związane z promocją mojej nowej książki.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.