Pobudka o 7.00, delikatne śniadanie w hotelu i wyjazd na lód o 8.15. Na miejsce dotarliśmy o 8.30 i byliśmy jednymi z ostatnich…. Tomek i Robert trenowali już na jeziorze, inni mieli już otaklowane bojery i czuć było wielkie napięcie i koncentrację u większości zawodników. Wszyscy zadawali sobie pytanie co przyniesie ten dzień, ja również.
Prognoza zapowiadała słaby wiatr , 2-4 m/s a lód swoją strukturą i twardością przypominał wiosenny na Mazurach. Nikt nie spodziewał się takich plusowych temperatur, większość z nas przygotowała płozy na twardy, zmrożony lód. Ja dbając o to aby mój zestaw płóz, które zabrałem ze sobą do Ameryki pokrywał możliwie jak największy ,,range’’ warunków lodowych przygotowałem jeden komplet, który dzisiaj okazał się odpowiednim. Przypominam sobie godziny spędzone w warsztacie, aby obie boczne płozy naostrzyć tak jak chciałem aby wyglądały…
Po dwóch wyścigach eliminacyjnych wystartowaliśmy do pierwszego wyścigu przy bardzo słabym wietrze. Górny znak okrążyłem na 6-7 pozycji i sukcesywnie odrabiałem straty wyprzedzając Michała na ostatniej halsówce. Miałem dobrą szybkość bez której na pewno niewiele bym dziś osiągnął. Mój styl żeglowania był doskonały, w każdym z wyścigów musiałem żeglować bardzo czujnie, ,,trafiając’’ idealnie w layline i wykorzystując odpowiednio szkwały. Drugi prowadziłem od samego początku finiszując z dużą przewagą a w trzecim stoczyłem pasjonujący pojedynek z dużo młodszym Matem Strubem, trzykrotnym mistrzem świata i obecnie najlepszym Amerykaninem. Udało mi się go dogonić i wyprzedzić na ostatniej halsówce, górny znak okrążyłem mając go na ,,ogonie’’ i linię mety przekroczyłem przed nim kontrolując przebieg ostatniego bagsztagu.
Po pierwszym długim i bardzo ciężkim dniu prowadzę z 3 wygranymi wyścigami, Matt jest drugi z miejscami 3,2,2 a Michał trzeci z 2,3,3. A więc jest bardzo ciasno i walka o złoto będzie trwała do ostatniego wyścigu. Słabo pożeglował Ron Sherry, 5 krotny mistrz świata, jest poza dziesiątką. Takie są bojery, każdy dzień jest nowym dniem i nikt nie może być pewny… dlatego jest to taki pasjonujący sport.
Serdecznie pozdrawiam z Medison.