Bojery – ME

Na tych regatach dni są bardzo długie. Na lodzie jestem już o 8.30, by o 9 być już na trasie i rozpocząć  testy mające na celu zoptymalizowanie szybkości bojera. Moim partnerem  treningowym jest Łukasz Zakrzewski, bez pomocy którego trudno by mi było „dostawić” mój sprzęt. Start do pierwszego wyścigu  odbywa się z reguły planowo o godzinie 10.00.

Polska komisja techniczna sprawdzająca lód i ustawiająca trasę umożliwia bardzo sprawne przeprowadzenie regat.
Każdego dnia żeglujemy od 4 do 5 wyścigów i z lodu wracamy około godziny 17. Potem trzeba dokładnie obejrzeć płozy i w razie konieczności odpowiednio naostrzyć. Następnie szybko gorący prysznic, bo na saunę nie ma czasu,  kolacja, przy której trzeba uważać, by nie usnąć, aby w końcu niesamowicie zmęczony wylądować w łóżku.

Do tej pory rozegraliśmy 11 wyścigów, po których ponownie prowadzę mistrzostwa Europy.  Ponownie, bo w drugim dniu ich trwania  rozegraliśmy 2 wyścigi przy bardzo słabym wietrze, w których miałem duże problemy z szybkością mojego bojera, bez której niestety niemożliwe jest osiągnięcie dobrej lokaty. Miejsca 23 i 23 zrzuciły mnie na 4 pozycję w klasyfikacji generalnej, ale za to wczoraj  pożeglowałem bardzo dobrze, zajmując kolejno 2,2,1,1. Mam 15 punktów przewagi nad Robertem Graczykiem i Łukaszem Zakrzewskim.
Ścigaliśmy się na krótkiej trasie, bo niestety lód na zatoce zaczął pękać i nie można było żeglować na całym potężnym akwenie, co robiliśmy jeszcze kilka dni temu.  Powierzchnia lodu jest bardzo gładka i śliska, co powoduje, że nasze bolidy rozpędzają się bardzo szybko, a maksymalne prędkości są wysokie. Większość z nas nie pamięta żeglugi na tak perfekcyjnej tafli, która  gładkością przypomina sztuczne lodowisko. Te warunki wymuszają na nas zupełnie inne trymowanie sprzętu i jego dobór. Nie wszyscy sobie z tym poradzili, ponieważ bojery są sportem bardzo skomplikowanym i nawet najbardziej doświadczeni zawodnicy czasami nie mogą znaleźć odpowiedzi na pytanie, dlaczego „nie jedzie”.

Za chwilę jadę na lód, wieje potężnie i jestem ciekawy, czy jeszcze będziemy mieli na czym się ścigać. Nie byłby to pierwszy przypadek, kiedy lód odpłynął …

Pozdrawiam serdecznie,

Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bojery. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.