Zwycięstwo w regatach – Sunny Ranking – Finlandia

Były to dla mnie ostatnie regaty tego nietypowego sezonu, w którym z powodu braku lodu w Polsce trudno było wejść w rytm rywalizacji.  Cieszę się, że mimo długiej przerwy spowodowanej koniecznością zrezygnowania z udziału w MŚ i ME,   pożeglowałem solidnie na bardzo wysokim poziomie  wygrywając  te regaty. A nie było łatwo :-)

Rozegraliśmy 5 wyścigów przy coraz silniejszym wietrze, rozpoczynając przy 2-3 m/s a kończąc na 7-8 m/ s i bardzo szybkiej ,,jeździe’’.  Miejsca 1,3,1,4,1  wywalczyłem na tym samym żaglu, co pokazuje jego duży zakres wiatrowy. Podkreślam to specjalnie, bo moi zawodnicy używający żagli konkurencyjnych producentów zmieniali je dwukrotnie.  Mój rówieśnik Jonny Winquist zajął drugie miejsce a trzecie wschodząca gwiazda naszego sportu,  bardzo młody Szwed, Oscar Svensson. Jest on aktualnym mistrzem świata juniorów i brązowym medalistą mistrzostw globu.  Szwedzi w ciągu kilku lat zbudowali dobrą grupę juniorów, której zawodnicy już teraz ścigają się w czołówce.  Estończycy mogą się również pochwalić kilkoma utalentowanymi bojerowcami. To powinno być dużą motywacją dla naszych żeglarzy i trenerów, aby solidnie potraktować przygotowania do następnym sezonów.

wspaniałe uczucie – wjechać na lód samochodem z przyczepą, jak za dawnych czasów w Polsce :-)

Wiosenny zmarznięty śniegolód,

 

Ja, jak już wcześniej informowałem, zmniejszam intensywność w przygotowaniach i startach na bojerach.  Nie znaczy to, że kończę z tym sportem, jak to zostało odebrane przez wielu zawodników.

 

Miałem duże szczęście, że moja 45 letnia przygoda z tym wspaniałym sportem trafiła na najlepsze i najciekawsze czasy. Mam tu na myśli pogodę, poziom rywalizacji i organizacji a przed wszystkim ewolucję technologiczną, która diametralnie zmieniła ,,sprawność’’ DN-a.

 

Przede mną długie lato, w którym nie mam zbyt dużo planów sportowych.  Włączyłem na luz i zobaczymy co przyniesie życie :-)

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

MSiME w kl. DN

Mistrzostwa świata zostały przeniesione do Norwegii i w środę rozegrano 4 wyścigi.

Po wspaniałym finiszu nowym mistrzem został Robert Graczyk, który w swojej karierze był już 3 razy srebrnym medalistą.  Wielkie gratulacje.  Bez wątpienia letnie  bardzo intensywne żeglowanie Roberta na tzw. ćmie przekładają się na jego performance na lodzie. Na tym górskim jeziorze trzeba było wykazać się niesamowitą czujnością i umiejętnością czytania zmian w sile i kierunku wiatru. Żegluga w tzw. tunelu wiatrowym jest dużo trudniejsza na lodzie niż na wodzie, bo tu nie widać szkwałów J.

Tym bardziej jeszcze większy szacun dla równego żeglowania.

wyniki:

https://idniyra.eu/news/

 

Ja zdecydowałem o powrocie do domu, ponieważ uważałem, że w zaistniałej sytuacji był to właściwy wybór.

 

 

Dziś rozpoczęły się Mistrzostwa Europy ale deszcz i brak wiatru uniemożliwiły rozegranie wyścigów.

W tym sezonie jak nigdy do tej pory w poszukiwaniu bezpiecznego lodu i odpowiednich warunków wietrznych przejechałem niezliczoną ilość kilometrów. 3 razy byłem w Szwecji, 2 razy na Litwie, raz na Siemianówce. Na Mazurach nie zamarzły duże jeziora i nie rozegraliśmy żadnych regat a Mistrzostwa Polski po raz pierwszy w historii odbyły się na Litwie.  Faktem jest, że za każdym razem wyjazdy te były bardzo efektywne.

Ten wieloletni trend pogodowy wymusza na nas takie elastyczne podejście do naszego sportu. Czas na zmiany w planowaniu rozgrywania najważniejszych regat mistrzowskich organizowanych przez IDNIYRA.  Im szybciej zostaną wypracowane tym lepiej.

pozdrowienia z Łupstycha

.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Mistrzostwa świata i Europy,

 

 

 

 

 

otwarcie regat – Hjalmaren Szwecja

Brak lodu w Polsce i złe warunki lodowe w Estonii zmusiły organizatorów do podjęcia decyzji o rozegraniu tych championatów w Szwecji.

Dotarliśmy tutaj już w piątek – udało się nam wypłynąć ze sporym opóźnieniem promem z Gdyni przy potężnym sztormie, trochę nas wybujało ale nie było tragicznie.

Z Karlskrony do miejsca regat na południowo wschodnim brzegu jeziora Hjalmaren jechaliśmy około 6 godzin. W sobotę krótki trening na słabym wietrze i gładkim lodzie ale niestety pokrytym już 4 centymetrową warstwą śniegu, który spadł w nocy.

Niedziela – 1 dzień regat, to czekanie na wiatr przy słonecznej pogodzie i jeden wyścig naszej finałowej przed zachodem słońca, kiedy to powiało na tyle aby można było pożeglować. Więcej wiatru było z lewej strony trasy, przy brzegu, co faworyzowało zawodników startujących z tej strony linii startu.  Na środku jeziora i z prawej strony było go znacznie mniej.  Startując z dziesiątej pozycji, wiedziałem, że kluczowe będzie dolecenie lewej strony trasy, ale niestety przy tym słabym wietrze i trzymającym lodzie oraz moim wolniejszym sprincie w porównaniu z dużo młodszymi zawodnikami zadanie to było trudniejsze do zrealizowania niż myślałem. Lewa strona uciekła i musiałem gonić. Zacząłem od 15lub 20 miejsca na pierwszym górnym znaku i mimo braku super szybkości  wykorzystywałem wszystkie błędy rywali starając się ich unikać. Wiatru było mało, wielu musiało rozpychać ponownie bojery – ja dwukrotnie wyskakiwałem, kiedy straciłem szybkość w jakiejś dziurze bez wiatru. Na ostatnim bagsztagu wyprzedziłem jeszcze Łukasza – aktualnego mistrza świata i młodego utalentowanego żeglarza z Estonii finiszując na 7 miejscu.

 

Obiektywnie oceniając to wyścig ten powinien zostać przerwany . Komisja regatowa straciła kontrolę nad kolejnością poszczególnych zawodników dublowanych, a było ich sporo. Na krótkiej trasie i 60 bojerach panował chaos i całe szczęście, że nie doszło do kolizji.

Dzisiaj dzień bez wyścigów, duży opad śniegu i  czekamy na jakąś decyzję. Niestety opcje są bardzo ograniczone, ponieważ ten front przeszedł praktycznie nad wszystkimi akwenami branymi pod uwagę.

 

W czwartek ma przyjść lekka odwilż i ma powiać – więc może wtedy będą kontynuowane mistrzostwa…

 

Czas na zmiany organizacyjne w betonowej strukturze IDNIYRA.  Może obecna sytuacja spowoduje, że ta skostniała i bardzo odporna na jakiekolwiek propozycje dokona odpowiednich rekonstrukcji

 

Pozdrowienia z Kristianstadt.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Międzynarodowe Mistrzostwa Polski – 5 miejsce

 

 

Regaty te po raz pierwszy ze względu na brak lodu u nas odbyły się za granicą.  Jezioro Rekyvos koło Szawle na Litwie, ponad 6 godzin jazdy z Olsztyna, miało bezpieczną taflę lodową, ale za to bardzo chropowatą.   Żeglowanie przy bardzo silnym wietrze można by porównać do jazdy samochodem po kamienistej drodze na sztywnym zawieszeniu na felgach bez opon. Był to potężny test nie tylko dla 60 zawodników ale również dla sprzętu.  Połamało się kilka masztów i ,,złożyło’’ wiele bojerów, które nie wytrzymały potężnych obciążeń i drgań. Całe szczęście, że nie było kolizji i poważnych kontuzji.

Rozegraliśmy 10 wyścigów na długiej trasie. Moja szybkość tym razem nie była wystarczająca, aby w tych warunkach nawiązać równorzędną walkę z naszą czołówką krajową i zająłem 5 miejsce, które uważam za zadowalające, bo miałem kilka dobrych wyścigów.

Klasą dla siebie był Tomek Zakrzewski, który latał najszybciej i obronił tytuł w cuglach.

 

Regaty te pokazały wyraźnie, że coraz trudniej jest mi dobrze wystartować, wiek robi swoje, a młodsi zawodnicy sprintują dużo szybciej i że mój kilkuletni maszt też nie jest tak dynamiczny i nie daje odpowiedniej szybkości.

Maszt mogę zmienić ale biegać szybciej to już nie będę :-)

wyniki tu:

http://2022.sailingnet.pl/bojery-4/download/2022-02-13%2014.21-Wyniki%20Ostateczne%20MMP%202022.pdf

W najbliższą  sobotę  rozpoczynają się mistrzostwa świata, a po nich mistrzostwa Europy – najprawdopodobniej w Estonii. Najpóźniej w piątek trzeba ruszyć w drogę a do tego czasu odpowiednio przygotować płozy, które używałem na MPS. Sporo pracy a mało czasu…

 

 

To będą moje ostatnie mistrzostwa a zarazem ostatni sezon, w którym tak dużo czasu i energii poświęciłem na przygotowania. Dokładnie 30 lat temu, w Sandviken w Szwecji zdobyłem mój pierwszy tytuł mistrza świata. Miałem wtedy 30 lat.  W ciągu tej długiej przygody z żeglarstwem lodowym, które uważam za jedną z najbardziej skomplikowanych i najtrudniejszych ale zarazem najpiękniejszych  dyscyplin sportowych zdobyłem 12 tytułów mistrza świata, 5 razy byłem vice-mistrzem, 7 razy wygrałem mistrzostwa Europy i 10 razy mistrzostwa Polski +  2 zwycięstwa w mistrzostwach Ameryki Północnej.

Sporo tego :-)

 

Pozdrowienia z Łupstycha

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Landsort Race – Szwecja – 1 miejsce

Wracam ze Szwecji, dokąd udałem się w poprzedni wtorek  w poszukiwaniu bezpiecznego lodu na większym akwenie oraz wystartowania w weekendowych regatach. Miałem do ,,odhaczenia’’ kilka najważniejszych punktów z mojej ,,to do list’’.  Niestety u nas  duże jeziora nie zamarzły a mała Siemianówka, gdzie jeszcze jedynie można było bezpiecznie pożeglować jest po prostu za mała.

,,Wylądowałem’’ na  jeziorze Oeljaren koło Orebro a bezpieczna duża tafla lodu o grubości około 30 cm, bez żadnych szczelin i dziur umożliwiła 100 procentowe skoncentrowanie się na wykonaniu zaplanowanych zadań bez zbytecznej obserwacji lodu.

 

Pierwsze dwa dni poświęciłem na ,,doszlifowanie’’ trymu masztu z nową płozownicą i kadłubem oraz przetestowanie nowego głębszego żagla, w którym zastosowaliśmy nowatorski sposób ułożenia brytów.

Miałem duże szczęście z pogodą, bo siła wiatru była idealna, aby w optymalnych warunkach punkt po punkcie realizować plan.

W piątek padał deszcz i wygładził chropowatą powierzchnię lodu,

W sobotę odbyły się regaty, w których przy silnym wietrze i na długiej trasie  rozegraliśmy 5 wyścigów. Szybkość mojego bojera była doskonała i każdy wyścig wygrałem z dużą przewagą. Kombinacja maszt – żagiel- płozownica współpracuje optymalnie i to się czuje. :-) . Co prawda moi polscy koledzy ścigali się w Siemianówce ale rywale z Finlandii, Szwecji i Holandii też są bardzo szybcy . Nowy koncept budowania żagli funkcjonuje znakomicie i to mnie też zadowala.

Za tydzień Mistrzostwa Polski – jeżeli znajdziemy gdzieś kawałek lodu a potem mistrzostwa świata i Europy – najprawdopodobniej w Szwecji.

wyniki tu:

https://www.sailwave.com/results/sweDNR5_2022.htm

Pozdrowienia z promu Karlskrona – Gdynia

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Regaty o Puchar Komandora i pierwsze zwycięstwo !!!

W sobotę i niedzielę ścigaliśmy się na Zalewie Siemianówka koło granicy z Białorusią.

Był to jedyny akwen na którym bezpiecznie można było rozegrać regaty, przynajmniej tak nam się wydawało…. Kilku zawodników ,,znalazło’’ dziury lub szczeliny i byliśmy zmuszeni do żeglowania na krótkiej i ,,ciasnej’’ trasie.

W sobotę, na całe szczęście, wiało bardzo silnie ale za to wzdłuż jeziora co umożliwiło ustawienie trasy, na której dystans między bojami wynosił około 1,8 km.  Wyścigi odbywały się w tempie sprinterskim, bo osiągaliśmy prędkości często przekraczające 100km/h. Dla większości zawodników, z wyjątkiem czołówki krajowej, która wystartowała w grudniu na Mistrzostwach Szwecji, był to pierwszy start w tym sezonie.

Tego dnia rozegraliśmy 5 wyścigów, w których finiszowałem na miejscach 3,2,2,2 i 3. Jarek Radzki, Michał Burczyński i Darek Kardaś latali bardzo szybko, moja prędkość była OK do nawiązania walki ale nie na tyle aby wygrywać wyścigi choć w każdym z nich walka o każdy metr i każdą pozycję była bardzo zacięta. Takie ściganie sprawia mi najwięcej przyjemności.

fot. Stanisław Mickiewicz  (Michał prowadzi, Jarek tuż przede mną… blisko :-) )

walka o centymetry z Darkiem Kardasiem P 13

To były idealne warunki do przetestowania nowego masztu i nowej płozownicy, którą usztywniłem po grudniowych treningach w Szwecji. Konkluzja jest jedna – płozownica wymaga dalszego utwardzenia. Bardzo podobały mi się nasze nowe żagle, które doskonale współpracowały z masztem. Nowy koncept konstrukcji żagla funkcjonuje perfekcyjnie co potwierdziło się szczególnie w niedzielę  przy słabszym wietrze ale nadal bardzo szybkiej jeździe.

tu używam radialny żagiel – P 150, który dał mi bardzo dobrą szybkość

ostatni wyścig tuż przed zachodem słońca… po prostu marzenie !

a to mój nowy ,,bolid” :-)

W niedzielę dnia trasa była dużo krótsza, wynosiła może 1 km …. Założyłem nową płozownicę i mój ,,stary’’ 8 letni maszt, na którym wygrałem 5 razy mistrzostwa świata. Latałem zadawalająco szybko J, aby uniknąć wpadek przy bardzo zmiennym w kierunku i szkwalistym wietrze. Odrobiłem straty z pierwszego dnia do Jarka i wygrywając ostatni wyścig  ponownie wygrałem regaty o Puchar Komandora.

od lewej Jarek Radzki, ja i Robert Graczyk

wyniki: http://2022.sailingnet.pl/bojery-1/

Prognoza pogody na najbliższe tygodnie nie jest optymistyczna, nie widać mrozu, który mógłby ,,ściąć ‘’ jeziora na Mazurach.  Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie pojechać na północ – a dokąd zobaczymy. Takie są bojery.

 

Pozdrowienia z Łupstycha

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Sezon bojerowy rozpoczęty – Szwecja – jezioro Ymsen

Wczoraj wróciłem ze Szwecji, dokąd pojechałem w poprzednią środę, aby wykorzystać panujące tam doskonałe warunki lodowe.  Jezioro Ymsen położone jest koło Mariestad – około 5 godzin jazdy z Karlskrony, dokąd popłynąłem promem z Gdyni.

Prognoza pogody, którą przestudiowałem przed podjęciem decyzji była bardzo obiecująca i tak było w rzeczywistości.  Rzadko się zdarza, że obecnie w jednym miejscu można pożeglować przez 5 dni z rzędu. W pierwszych trzech dniach wiatr wiał słabo bądź umiarkowanie, co idealnie wpisywało się w scenariusz pierwszych dni na lodzie, w których główny nacisk położony jest na  tzw. ,,oblatanie się’’ i przyzwyczajenie do niskich temperatur. A było zimno, bo – 10 a nawet – 8  odczuwa się zupełnie inaczej na stojąc bądź żeglując na lodzie. Na znalezienie sobie komfortowej pozycji w kokpicie i przyzwyczajenie wszystkich mięśni do specyficznego wysiłku zajmuje sporo czasu. Z każdym rokiem coraz więcej :-) .  Szczególnie sternocleidomastoideusy dają szybko sygnały zmęczenia i głowa z kaskiem zaczyna uciekać do tyłu. Moje są silne i jako jeden z niewielu  nie używam gumy  ułatwiającej trzymanie głowy w pozycji pionowej. Cieszę się, że jutro będę już w rękach bardzo utalentowanego fizjologa, który weźmie całe moje zmęczone ciało ,,w obroty’’ :-) .

Super się złożyło, że Tomek Zakrzewski i Robert Graczyk pojawili się dzień później, co sprawiło, że treningi były bardziej efektywne pod względem szukania szybkości.

Przetestowałem nowe żagle oraz kombinację masztów z nową płozownicą.

Każdego dnia rozgrywaliśmy  niezliczoną liczbę wyścigów, w których brali udział jeszcze bojerowcy ze Szwecji i Niemiec.  Zegarki pokazywały, że każdego dnia pokonywaliśmy dystans od 80 do 100 km, naturalnie w wielu krótkich, sprinterskich dystansach.

Nasz plan zakładał start w mistrzostwach Szwecji, które miały odbyć się w ten weekend. Niestety prognozowany spory opad śnieg oraz słaby wiatr zmusił organizatorów do przełożenia ich na następny weekend. Ja niestety już nie będę mógł się wyrwać na te regaty. Może ,,zaliczę’’ jeszcze  w tym tygodniu trening na jeziorze Łuknajno, bo tam tafla lodu jest wystarczająco gruba. A tak już idą Święta, do których trzeba się przygotować – nie chodzi to o choinkę i prezenty… Na kilka dni  Paola przylatuje z Toronto, to znów ponad 6 miesięcy od momentu kiedy się ostatnio widzieliśmy,  Kasper też zjedzie do domu na dłużej, a więc rodzina będzie w komplecie.

 

Ten sezon bojerowy zapowiada się obiecująco, mistrzostwa świata i Europy zaplanowane są na połowę lutego a więc będzie sporo czasu, aby odpowiednio przygotować się do nich.

Mam tylko nadzieję, że plandemia covidowa po raz kolejny nie wpłynie na odwołanie tych mistrzowskich regat.

pozdrowienia z Łupstycha

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Les Voiles de St. Tropez – dzień ostatni

Dzisiaj ponownie czekaliśmy na przyjście wiatru, który niedaleko, bo około 15 mil od brzegu wiał z siłą ponad 25 węzłów. W zatoce przed St.Tropez od samego rana była już duża fala, która najwyraźniej wskazywała na ,,istnienie’’ tych silnych podmuchów.

O 13.30 postawiliśmy grota i dosłownie kilka minut później wystartowaliśmy do ostatniego 25 milowego wyścigu. Na początku wiatr nie był jeszcze stabilny, ale po opuszczeniu zatoki fala była coraz większa i wiało już z siłą około 16 – 18 węzłów.

Nie były to warunki sprzyjające nam w walce o miejsce na podium, na halsówce jeszcze trzymaliśmy się blisko naszych bezpośrednich rywali ale na długim kursie z wiatrem ,,odlecieli’’ nam bardzo daleko. Po prostu oni lecą w ślizgu a my nie. Różnica w prędkości to więcej niż 5 -8 węzłów…

Taktycznie niezbyt wiele można było zrobić, ponieważ trasa była tak ustawiona, że praktycznie żeglowało się w linii prostej od boi do boi. Tak zwany ,,żużel’’.

Zajęliśmy 5 miejsce co w klasyfikacji generalnej dało nam 4 pozycję. Wygrał ponownie Magic Carpet – zoptymalizowany Wally 100, którego performance jest najlepszy w tych warunkach. Mimo tego, że po złym starcie większość pierwszego kursu na wiatr walczyli z nami to na mecie  po przeliczeniu czasowym pokonali drugi jacht o ponad 4 minuty, aż trudno w to uwierzyć. Z drugie j strony nie ukrywam, że byłoby super ścigać się na takiej maszynie regatowej, która wybacza sporo błędów.

To może się wydarzy za dwa lata, bo nasz właściciel zamówił nowy jacht :-) pożyjemy – zobaczymy :-)

To były dla mnie ostatnie regaty tego letniego sezonu, czas myśleć o zimie, która miejmy nadzieję, że będzie łaskawa dla bojerowców.

 

Pozdrowienia z St Tropez

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Dzień 4 – za mało wiatru na rozegranie wyścigu

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Les Voiles de St. Tropez – wyścig 2

 

Wczoraj po południu na całe szczęście powiało trochę i odbył się kolejny wyścig.  Rozegraliśmy go poprawnie od strony taktycznej, starając się minimalizować ilość manewrów oraz wybierając odpowiednie żagle na poszczególne kursy.  Kluczowy dla nas jako jachtu najwolniejszego w tej grupie jest zawsze start ale tym razem wyegzekwowanie go było bardzo skomplikowane, ponieważ  statek KR był o ponad 20 stopni korzystniejszy a do pierwszego znaku żeglowało się bezpośrednio na ,,ostrym’’ na prawym halsie. Falstart karany jest 20% karą czasową, bez możliwości powrotu, co wymusza większą ostrożność na wszystkich załogach.  My nie mogliśmy pozwolić sobie na start po zawietrznej albo w środku floty. Jedyna opcja to start po nawietrznej wszystkich jachtów.

Plan ten został zrealizowany praktycznie w 100% co ułatwiło nam utrzymanie kontaktu z naszymi szybszymi rywalami.

Pokonanie trasy zajęło nam dwie i pół godziny i po zastosowaniu przeliczników czasowych okazało się, że ten wyścig wygraliśmy.  Przez cały czas trwania wyścigu wiedzieliśmy, że jesteśmy relatywnie blisko i że jest ,,dobrze”. Takie ,,samotne’’ ściganie się wymaga od nas stałej koncentracji i walki o każdą sekundę, bo na mecie decydują one często o podziale miejsc. Był to męczący dzień, w hotelu byliśmy po 18,  krótki prysznic i kolacja.

Dziś podobna sytuacja wiatrowa, zobaczymy co się wydarzy.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone