Puma, która ponownie objęła prowadzenie i Telefonica przekroczyły bezproblemowo równik, nie tracąc dystansu do Campera, który żegluje ze startą ok. 168 nm. Załoga francuskiego jachtu Groupama powoli będzie musiała zacząć myśleć o racjonowaniu jedzenia, bo obecnie znajdują się ponad 350 nm za liderami. Są najbardziej na wschód i mają przed sobą jeszcze przekroczenie skomplikowanej, słabowiatrowej strefy Doldrums, a warunki wietrzne nie pomagają im odrobić strat. Prognoza pogody dla nich też nie jest optymistyczna. Do archipelagu wysp o nazwie Fernando de Noroncha, dla liderów wyścigu. możliwości taktyczne są ograniczone i liczy się tylko szybkość jachtu. Znów ciekawie zacznie się robić po jego okrążeniu, kiedy to jachty zmienią kurs do mety etapu. Nie ukrywam, że od ponad dziesięciu dni Telefonica niesamowicie „ciśnie” Pumę, co nadaje temu etapowi sporo pikanterii. Szkoda tylko, że pozostałe dwa jachty zostały tak daleko z tyłu…
W międzyczasie na lądzie trwa też bardzo intensywna walka z czasem. Jacht Sanya płynie już na statku do Kapsztadu, gdzie planowo ma dotrzeć pod koniec listopada. Załoga i team doświadczonych „boatbuilderów” znajduje się już w Kapsztadzie i zaczynają intensywne budowanie dziobowej części kadłuba. Na naprawę uszkodzenia, po rozładowaniu jachtu, będą mieli praktycznie tydzień, bo celem załogi Mike’a Sandersona jest udział w tzw. wyścigu portowym, który odbędzie się 10 grudnia.
Z Lizbony, jacht Azzam załadowany na inny statek cargo wyruszył także w podróż do mety pierwszego etapu. Planowana data dopłynięcia to 28 listopada. Pracownicy firmy Future Fibres, którzy budowali maszty i bomy dla teamu Abu Dhabi Ocean Racing oraz Sanya, intensywnie pracują nad wzmocnieniem ekstremalnie wyżyłowanych technologicznie masztów. Skipper Ian Walker, jego załoga jest w nieco bardziej komfortowej sytuacji bo spory zapas czasowy powinien być wystarczający na dokładne „ustawienie”nowego masztu przed następnym etapem.