Wczoraj wróciłem z bardzo intensywnych regat, których organizatorem był pięknie położony nad jeziorem Bodeńskim Lindauer Yacht Club. 27 czteroosobowych jachtów klasy J 70 stanęło na stracie a wiele załóg potraktowało to jako idealny i ostatni zarazem test przed pierwszymi ważnymi regatami Bundesligi, które odbędą się za 2 tygodnie na jeziorze Starnberg. Wcześniej wszyscy trenowali na Gardzie lub w Holandii. Ja z Pitem, który steruje, Ilją i Naomi, po długiej zimowej przerwie bezpośrednie dwa dni przed imprezą poświęciliśmy na przygotowania do naszego pierwszego startu w tym sezonie. Niestety brak wiatru ograniczył znacznie efektywność naszego treningu.
Mimo to dawaliśmy sobie doskonale radę w tym doborowym gronie dużo młodszych żeglarzy. Pierwszego dnia z zaplanowanych 8 wyścigów, z których każdy trwa około 30 minut, odbyły się tylko 2. Zajęliśmy w nich bardzo dobre 4 i 2 miejsce co było sporym zaskoczeniem dla innych załóg. W niedzielę od samego rana padał deszcz a wiatr wiał z siłą od 0 do 8 węzłów. Na tej sprinterskiej, bardzo krótkiej trasie nie można pozwolić sobie na większy błąd, bo trudno jest odrobić stracony dystans. My żeglowaliśmy tego dnia poprawnie taktycznie, ale nie wyszły nam dwa starty. Do tego w dwóch wyścigach wiatr zupełnie ucichł na ostatnim kursie do mety, na czym straciliśmy dobre pozycje na korzyść innych jachtów, które wyprzedziły nas na świeżych szkwałach idących z góry trasy. Miejsca 3,14,5 i 6 dały nam 5 pozycję w klasyfikacji generalnej. W hotelu długo dochodziłem do siebie, bo na wodzie nie było najcieplej.
Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku i na następnych regatach na początku czerwca powinniśmy czuć się bardziej komfortowo w wykonywaniu manewrów i plasowaniu jachtu w ciasnych sytuacjach, których jest bardzo wiele na trasie.
Za tydzień start na Melgesie 32 w Porto Ercole, a stamtąd lecę prosto do Douarnenez na zachodzie Francji, gdzie wystartuję na Dragonie. Zapowiada się bardzo intensywny sezon…
Pozdrawiam z Olsztyna