Rodzinne latanie

Wspaniałą niedzielną pogodę wykorzystałem na ,,rodzinne” latanie na jeziorze Plusznym koło Olsztyna. W tym samym czasie moi koledzy ścigali się na Śniardwach i na Steinhude Meer koło Hanoweru, gdzie były rozgrywane Mistrzostwa Niemiec. Wygrał je Martin Schneider, syn naszych przyjaciół Kuby i Violetty. Wielkie gratulacje Martin !!!

W sobotę z synem Kasprem przygotowywaliśmy sprzęt, szczególnie jego ,,małego” bojera a w niedzielę zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy do Plusek. Dodatkowo zapakowaliśmy  drugi ,,zestaw” dla Adama Liszkiewicza, który do tej pory tylko wiernie kibicował bojerom  i robił zdjęcia podczas moich treningów.

Na lód, którego grubość wynosi około 40 cm wjechaliśmy samochodem z przyczepą, co znacznie ułatwia i przyspiesza taklowanie sprzętu.

Do tego kawa z ciastem, żony i dzieci jeżdżące na łyżwach, brak pośpiechu bez konieczności zdążenia na start… taki sielankowy nastrój, którego mi bardzo brakowało.

Pogoda była wymarzona, – 7 stopni C, twardy, szybki lód i średni wiatr, idealne warunki do ,,zarażenia” się bojerami :)   Było to pierwsze latanie Kaspra w tym roku i byłem ciekaw jak sobie będzie radził i jak długo ,,wytrzyma” na lodzie. Jego mały bojer napędzany żaglem od Optymistki sunął po lodzie ze sporą szybkością a jego sternik miał niesamowitą frajdę.  Adam zwrócił uwagę na płynność wykonywania zwrotów i dużą kontrolę podczas ,,latania” a ja miałem satysfakcję z tej całej sytuacji, bo przecież taki dzień był dla mnie bardzo wyjątkowy. Zazwyczaj tylko się ,,ścigam” …

Potem przyszła kolej na Adama, który jest doskonałym żeglarzem. Nie ukrywał lekkiego podekscytowania ale po uzyskaniu odpowiedzi na nurtujące go pytania dotyczące techniki żeglowania, rozepchał bojer, sprawnie do niego wskoczył i pożeglował w siną dal.

W końcu i moja ,,maszyna” była gotowa do ,,lotów”. Tym razem założyłem maszt, który dostałem od Vaiko Vooreemy, na którym kilka lat temu wygrał mistrzostwa Europy. Ciekaw byłem jak będzie funkcjonował z moimi nowymi żaglami.  Na ten moment niecierpliwie czekali …Artur Wissuwa i jego syn Jędrek, świeżo upieczony vice mistrz Polski Juniorów Młodszych, którzy specjalnie przyjechali z Warszawy. W trakcie krótkiego ale intensywnego treningu poprawiliśmy wiele elementów techniki żeglowania oraz dokonaliśmy drobnych zmian w trymie bojera. Za kilka dni rozpoczną się mistrzostwa Polski Juniorów a potem ich mistrzostwa świata. Jeżeli jezior nie zasypie gruba warstwa śniegu to od czwartku będę na lodzie uważnie śledził ich rywalizację.

O 15.30 przyjemnie zmęczeni zapakowaliśmy sprzęt do przyczepy i udaliśmy się na wyśmienitą zupę i doskonały bigos wegetariański, przygotowany dzień wcześniej przez Adama i jego żonę według przepisu mojego załoganta z 470 Mirka Szymczaka. Do tego ponownie wspaniałe ciasto upieczone przez moją żonę i mocna, czarna kawa z kardamonem, imbirem i cynamonem… hm,  to był jeden z piękniejszych dni na… lodzie :)

pozdrawiam
Karol

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bojery. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.