Giraglia Rolex Cup – dzień 2

Dzisiejszy wyścig o podobnej długości był dla nas bardzo trudnym i wyczerpującym wyścigiem. Wszystko układało się przeciwko nam, począwszy od startu, kiedy to na 20 sekund przed sygnałem startu duży jacht będący po nawietrznej odpadł do ,,połówki’’ i spłynął na nas zamykając nam drogę do jej przekroczenia na idealnym kursie i dobrej szybkości. Cudem uniknąłem kolizji, wykonując gwałtowny manewr odpadania bez uderzenia w jacht znajdujący się po naszej zawietrznej, uff, jeszcze mi ciarki przechodzą jak wspominam tę całą akcję. Start we flocie ponad 70 jachtów o różnej wielkości a przede wszystkim o zróżnicowanym poziomie sportowym jest niejako loterią. Zawsze trzeba się liczyć z jakimś ,,Cowboyem’’, który wykona najmniej spodziewany manewr.

Dalszy przebieg wyścigu to walka z nie sprzyjającym dla nas kierunkiem i siłą wiatru. Mniejsze jachty żeglowały dosłownie 200 -300 metrów za nami na genackerach na podobnej szybkości, kiedy my byliśmy zmuszeni do postawienia foka, bo mieliśmy o 40 stopni ostrzejszy wiatr. Dopiero w ostatnich 20 milach wyścigu zaczęliśmy odrabiać straty i metę przekroczyliśmy z przewagą, dającą nam nadzieją na jego wygranie. Siła wiatru dochodziła do 28 węzłów, duża fala i przewaga kursów na wiatr nie faworyzowała naszego jachtu, więc musieliśmy wycisnąć z niego maksa.

Jutro jeszcze więcej wiatru….

więcej info na http://www.giragliarolexcup.com/

pozdrawiam,
Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii TP 52. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.