NEAR MISS WYGRYWA GIRAGLIA ROLEX RACE i KLASYFIKACJĘ ŁĄCZNĄ 60. REGAT GIRAGLIA ROLEX CUP

Prognoza pogody na 242 milowy klasyk z St. Tropez do San Remo, prowadzący wokół maleńkiej wyspy Giraglia na północ od Korsyki, zapowiadała w miarę szybki ale zarazem ekstremalny i niebezpieczny wyścig.

Odprawa przed startem.

Przed opuszczeniem portu omówiliśmy dokładnie wszystkie aspekty dotyczące sytuacji ratowania życia. Nie wolno zapominać, że taki jacht może utonąć w ciągu 2 minut i  że tylko sprawna ewakuacja ocali życie całej załogi. Samo zatrzymanie jachtu w przypadku wypadnięcia żeglarza za burtę trwa też relatywnie długo, bo na zrzucenie genakera potrzeba sporo czasu.

Przed startem ustaliliśmy, że będziemy żeglować konserwatywnie, a dotyczyło to przede wszystkim wyboru żagli, a nie strategii, którą przygotował nasz doskonały nawigator. Muszę przyznać, że po raz pierwszy pożeglowałem taki długi wyścig, w którym prognoza pogody sprawdziła się w 100%.

Wyścig rozpoczęliśmy dobrym startem, mając założony 1 ref i foka nr 4, siła wiatru wahała się pomiędzy 25 a 30 węzłów, ale na otwartym morzu, a szczególnie w pobliżu Korsyki spodziewaliśmy się szkwałów dochodzących do 40 węzłów i potężnej fali.

Po prawie 20 milowej halsówce i okrążeniu małej skały na północny zachód od St.Tropez, postawiliśmy silno wiatrowego genakera A5 i surfowaliśmy w kierunku Korsyki. W przeciwieństwie do innych jachtów obraliśmy kurs około 30 stopni powyżej linii ponieważ spodziewaliśmy się zmiany kierunku wiatru w lewo o 20-30 stopni i wzrost jego siły.

Żegluga na TP 52 w tych warunkach nie należy do najprzyjemniejszych, jest bardzo mokro, praktycznie każdą falę dostawałem w twarz i czułem się jakbym brał nieustanny prysznic. Przez pokład przelewały się tony wody kiedy jacht wbijał się dziobem nurkując w falach. Cała załoga znajduje się za moimi plecami na rufie jachtu, co sprawia odrobinę dziwne wrażenie. Jedynie jeden grinder  stoi w kokpicie i wybiera szoty genakera, wysłuchując bardzo uważnie komend trymera. Samo sterowanie wymaga bardzo dużej siły fizycznej, ponieważ na rumplu powstają bardzo duże przeciążenia, gdy chcę wycisnąć z jachtu maksymalną szybkość. Kilka razy ,,zahaczyliśmy’’ o 28 węzłów ale przez większość czasu, tzn. do godziny 23, kiedy mijaliśmy w ciemności Giraglię, ,,zegar’’ pokazywał cyferki 22-25. Mimo tego, że w załodze mieliśmy kilku doświadczonych sterników, na tej bardzo trudnej ,,połówce’’ sterowałem praktycznie bez przerwy. Wszyscy byli zgodni co do tego, że żeglujemy w ekstremalnych warunkach, na granicy bezpieczeństwa, na otwartym morzu i że nie ,,czas nas eksperymenty.’’

Podczas omijania Giraglii sprawnie zrzuciliśmy genakera i wykonaliśmy zwrot przez rufę, aby pognać w ślizgu na północ. Trochę obawiałem się tego manewru, bo potężna fala szarpała jachtem a do tego wszyscy byli bardzo zmarznięci, bo nikt nie spodziewał się, że będzie aż tak mokro. U wybrzeży Włoch spodziewaliśmy się zmiany kierunku wiatru o 180 stopni, z czasową strefą ciszy i dlatego też pożeglowaliśmy 20 stopni poniżej prostej linii do mety. To że najkrótsza droga nie jest zawsze najszybsza okazało się tuż nad ranem, kiedy my gnaliśmy już ze sporą szybkością, a większe jachty, które przed nami okrążyły wyspę stały oczekując na przyjście ,,nowego’’ wiatru.  ,,Zaparkowaliśmy’’  tylko na jakieś 15 minut i w tym czasie pozbyliśmy się refu na grocie, zmieniliśmy foka 4 na lekkiego i przygotowaliśmy tzw.Code 0, który pozwala na optymalnie szybką żeglugę kursem 120 -80 stopni względem prawdziwego kąta wiatru.

Przed samą metą, trafiliśmy ponownie na strefę słabego wiatru i przekroczyliśmy ją o 7.02 po 18 godzinach i 34 minutach żeglugi, niewyobrażalnym sprincie jak na jacht o wielkości 52 stóp, który jest bliski dotychczasowemu rekordowi trasy osiągniętemu w 2008 roku przez 100 stopowy jacht Alfa Romeo. Naszym szybkim finiszem zdziwiona była załoga dużo większego jachtu Spirit of Jethou, faworyta tygo wyścigu. Przed tym sezonem wszystkie modyfikacje tej ,,maszyny’’ regatowej kosztowały ponad 3 miliony Euro!

Ten wyścig na długo zostanie w mojej pamięci i całej załogi. Trudno jest opisać wrażenia, które przeżyliśmy podczas jego trwania.

W skład regat GIRAGLIA ROLEX CUP wchodziły 3 wyścigi na wodach wokół St. Tropez oraz 242 milowy klasyk z St. Tropez do San Remo, prowadzący wokół maleńkiej wyspy Giraglia na północ od Korsyki. Ponad 170 jachtów z 18 krajów wzięło w nich udział.

Wygrywając 3 krótkie wyścigi rozegrane u wybrzeży St. Tropez i  Giraglia Race wzbudziliśmy podziw i respekt w świecie żeglarskim. Moja załoga i właściciel jachtu Frank Noel są bardzo zadowoleni ze mnie i wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będę dalej z nimi żeglował.

W tym sezonie wystartujemy prawdopodobnie  w październikowych regatach Rolex Middle Sea Race.

Więcej info i wyniki na http://www.giragliarolexcup.com/

Film: http://www.regattanews.com/gallery.aspx?eid=211&year=2012&clid=0&ctid=100

pozdrawiam z Marsylii,

Karol Jabloński

Ten wpis został opublikowany w kategorii TP 52. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.