„Nowy rozdział”

Właśnie otrzymałem maila od mojego ,,fana” z Hamburga, który napisał, ze chętnie by mi pogratulował sukcesów i że chyba nie… odpoczywam.

A ja właśnie wracam z wysp Kanaryjskich, dokąd na 8 dni uciekłem zimie ;)

Ale prawdziwym powodem mojego wyjazdu było żeglowanie na 60 stopowym katamaranie, poznanie jego właściwości nautycznych oraz przygotowanie propozycji mających na celu poprawę jego szybkości oraz optymalizację sposobu obsługi dużych żagli. Wkrótce powstanie druga taka jednostka i ważne jest, aby wszystkie ,,choroby dziecięce” zostały wyeliminowane. Jest to spore wyzwanie dla mnie ale moje wieloletnie doświadczenie na pewno pomoże mi wykonać to zadanie w sposób zadowalający właściciela stoczni i nowego klienta.

Wielu z Was zapyta od razu co mnie skłoniło do tego typu zajęcia, że zamiast startować na bojerach ,,marnuję” czas żeglując na jakimś turystycznym katamaranie.

Odpowiedz jest bardzo prosta, rozpoczynam nowy rozdział w moim życiu zawodowym, który będzie polegał między innymi na kompleksowym doradztwie związanym z optymalizacją jachtów na etapie projektowym oraz modyfikacją jednostek już żeglujących. W praktyce nie oznacza to dla mnie nic nowego, bo przecież robiłem to już od bardzo wielu lat z jachtami, na których się ścigałem.

Moja oferta skierowana jest do wszystkich, którzy zamierzają zbudować albo kupić nowy lub używany jacht. Moim doświadczeniem i licznymi kontaktami z ,,górnej półki”chciałbym im pomóc w podejmowaniu właściwych decyzji w odpowiednim momencie.

W ostatnich latach spotkałem wielu niezadowolonych i rozczarowanych właścicieli jachtów zbudowanych w Polsce, którzy wydali sporo ,,kasy” na realizację swoich marzeń. W zamian otrzymali ,,zabytkowe produkty”daleko odbiegające od obecnych standardów.

Oto krótka historia, która daje sporo do myślenia.

Przed kilkoma laty będąc na Sardynii bardzo ucieszyłem się widząc polską banderę powiewającą na dużym jachcie z wysokim masztem z włókna węglowego. Jeden z właścicieli, który okazał się moim dobrym znajomym z dumą pokazał mi swoje ,,cudo”. Po ,,zwiedzeniu” zapytałem się ile lat ma ten jacht. Odpowiedział mi nieco zdziwiony moim pytaniem ,,no jak ile lat”? przecież dopiero go zbudowaliśmy. Zaniemówiłem…

Rozwiązania techniczne z lat 70-80…. A wydane olbrzymie pieniądze.

Moje następne pytanie dotyczyło masztu i czy na nim tu przypłynęli. Tak, oczywiście, pada odpowiedz. Ja kryję moje zdziwienie, że taka ,,palma” jeszcze stoi i dodaję krótko, że konieczne są checkstaye – dolne bagsztagi, bo w przeciwnym razie na halsówce i stromej fali istnieje duże ryzyko złamania masztu. Muszę się przyznać, że po raz pierwszy w życiu widziałem ,,nowatorsko” zaprojektowany maszt…

Znajomy odpowiada, że przetrzymali już niejeden sztorm i że wszystko jest OK.

Dzień pózniej oglądając z pokładu 150 stopowego Saudade start do 1 wyścigu regat Rolex Maxi Cup dywizji jachtów mniejszych i spadający maszt, nie miałem wątpliwości, że to nieszczęście spotkało właśnie polski jacht.

Takich i wielu innych problemów można na prawdę uniknąć !!! Konieczna jest jednak współpraca z doświadczonymi specjalistami.

A co z bojerami? Nadszedł czas na zweryfikowanie oczekiwań i mojego podejścia do tego wspaniałego sportu. Nie znaczy to, że sobie zupełnie odpuszczam, ale na pewno nie będę już tak intensywnie się przygotowywał do regat. Mam tu na myśli zaangażowanie czasowe w przygotowanie sprzętu, treningi, wyjazdy na regaty zagraniczne. Ograniczyłem znacznie mój ,,arsenał” płóz ale będę nadal ,,eksperymentował” z żaglami i masztami. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce warunki lodowe na Mazurach znacznie się poprawią i wtedy zacznę moje przygotowania do Mistrzostw Europy, które odbędą się w Finlandii na początku marca. Zabrzmiało to bardzo poważnie :)

W połowie lutego rozegramy championat naszego kraju, który będzie jednym z testów i zgromadzi całą czołówkę europejską. Będzie to też okazja aby pościgać się z naszymi czołowymi zawodnikami, którzy obecnie są w USA, gdzie będą bronić tytułu mistrza świata.

Trzymam za nich kciuki a szczególnie za Tomka Zakrzewskiego, który w tym sezonie żegluje bardzo szybko i poprawnie taktycznie. Jego sparing partner Robert Graczyk jest moim ,,czarnym koniem” tych regat i wierzę, że stać go na ,,pudło”. Mój dobry kolega Kuba Szneider powoli wraca do formy też powinien pokazać się z dobrej strony. Jego głównym zadaniem jest jednak wspomaganie syna Martina, który jest utalentowanym młodym bojerowcem mającym spore szanse pomieszać szyki faworytom.

Pozdrawiam
Karol

Ten wpis został opublikowany w kategorii Consulting. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.