MRG dzien 2

Dzisiaj mieliśmy bardzo ciężki dzień w biurze. Wiedzieliśmy, że tylko poprawne żeglowanie i zwycięstwa przedłużą nasze nadzieje na awans do ćwierćfinałów. A przeciwników mieliśmy dużo trudniejszych niż wczoraj!!!
Francuz Morvan, Williams (4 krotny mistrz świata) i Minoprio (mistrz świata) to najwyższa półka no i Swinton, który mimo swojego młodego wieku wygrywał  regaty WMRT.
W pierwszym wyścigu wygraliśmy start i pożeglowaliśmy w lewą stronę trasy, która wydawała nam się korzystniejsza. Na pierwszym crossie mieliśmy przewagę około 2 długości nad Francuzem, którą powiększaliśmy i nie daliśmy szansy rywalowi.
W drugim ze Swintonem mimo kontrolującej pozycji w fazie przedstartowej wybraliśmy prawą stronę trasy, która okazała się mniej korzystną. Oddaliśmy ten wyścig bez walki… robiąc bardzo głupi błąd strategiczny. Po prostu trzeba było pożeglować z rywalem w lewą stronę i wszystko byłoby OK.
Pętla na szyi zaciskała się coraz bardziej….
Wyścig z Williamsem to dobra faza przedstartowa, w której po mało typowym zagraniu taktycznym udało nam się  uzyskać pełną kontrolę nad zaskoczonym przeciwnikiem.  Rywal przekroczył linię startu ok 15 sekund za nami. Mimo tego, że odległość między jachtami nie była większa niż dwie długości jachtu tzn. ok. 25 metrów i doświadczona załoga atakowała bardzo mądrze, my nie popełniliśmy żadnego błędu i wygraliśmy ten bardzo ważny mecz.
W fazie przedstartowej z Minoprio na tzw. dial up-ie zostaliśmy ukarani karą…. Adam był też zdziwiony decyzją sędziów, bo flagę podniósł tylko pro forma, ale widać, że czasem to funkcjonuje.
Na pierwszym crossie załoga nowozelandzka miała małą przewagę. Po starcie stanęliśmy na chwilę w strefie z mniejszym wiatrem, co przy sporej fali zaskutkowało stratą szybkości. Mieliśmy trudne zadanie do wykonania, musieliśmy minimalizować straty i być blisko rywala, starając sprowokować go do błędu. Perfekcyjnie rozegraliśmy drugą halsówkę, po której okrążyliśmy górną boję tuż za rywalami zajmując dobrą pozycję do ataku. Widziałem, że Adam jest lekko zdenerwowany faktem, że tak mocno skróciliśmy dystans. Czując nasz oddech na swoich plecach wykonał zwrot przez rufę na prawy hals ale jakieś 3 długości jachtu powyżej layline. My zamieniliśmy strony i zajęliśmy mocną taktycznie pozycję po zawietrznej stronie uniemożliwiając rywalowi zrobienie  ponownego zwrotu w kierunku mety. Popłynęliśmy powyżej niej, zrzucając sprawnie spinaker i zajmując idealną pozycję do wykonania kary, tzn. zwrotu przez sztag i odpadnięcia do półwiatru w taki sposób, aby zakończyć ten manewr przed Kiwi, którzy wykonali zwrot przez rufę. Jest to tylko pozornie bardzo proste i rzadko się to udaje. Ale my to zrobiliśmy w sposób perfekcyjny i wygraliśmy wyścig dający nam nadzieję na ćwierćfinały.  Ta sytuacja była obserwowana przez wielu żeglarzy i otrzymaliśmy wiele gratulacji za tę ,,specjalną akcję”.
Obecnie mamy 4 punkty, jutro żeglujemy dwa mecze z teoretycznie słabszymi załogami i jak je wygramy, to raczej powinniśmy być w ćwierćfinałach. Będzie na pewno b. ciasno bo jeszcze inne 3 załogi mają po 4 punkty….
tylko 1 przejdzie dalej.
Pozdrawiam,
Karol Jabłoński
 
 
Ten wpis został opublikowany w kategorii Match Race. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.