Nowy sezon bojerowy

Minęło sporo czasu od wspaniałych regat w Sopocie… wiele się wydarzyło w międzyczasie… powinienem był napisać o tym ale jakoś nie mogłem się do tego zabrać za co Was przepraszam. Niestety nie jestem fanem Facebooka i obecnej mody na nieustanne informowanie wszystkich fanów i nie fanów o swoich aktywnościach nie tylko sportowych, co ostatnio jest bardzo w modzie. Jakoś nie identyfikuje się z tym powszechnym sposobem lansowania się, nie interesuje mnie zbieranie ,,lajków’’. W pewnym sensie nastąpiło jakieś ,,zmęczenie materiału’’, chęć odcięcia się od netu i skoncentrowanie się na robieniu w ciszy i spokoju tego co potrafię najlepiej i co od lat sprawia mi wielką przyjemność oraz na odpoczynek po wielu latach bardzo intensywnej kariery sportowej.

Sezon letni zakończyłem bardzo udanym startem w regatach Voile de St. Tropez, na których wystartowałem na 53 stopowym jachcie Dralion. Zajęliśmy doskonałe 4 miejsce (1. z jachtów cruising racer) za trzema czysto wyścigowymi maszynami TP 52, które w warunkach silno wiatrowych dominowały szybkościowo nad innymi konstrukcjami. Mimo to wyprzedziliśmy takie 2 jednostki, wygrywając zdecydowane ostatni wyścig regat rozegrany przy słabszym wietrze. Zwycięstwo to było wspaniałym zakończeniem ostatniego startu dla właściciela i załogi, ponieważ jacht ten został sprzedany dla tureckiego armatora.

Teraz wielkim znakiem zapytanie co zrobi Pit… również pod wielkim znakiem zapytania stoi program Near Miss. W międzyczasie pojawiają się nowe opcje przyszłorocznych startów, ale na konkrety jest jeszcze za wcześnie.

Nadspodziewanie wcześnie pojawiły się możliwości pożeglowania na lodzie. Już w ubiegły piątek trenowałem z kolegami na popularnie zwanym Łabędziaku, gdzie grubość lodu wynosiła od 14 do 16 cm, a więc było bardzo bezpiecznie. W czwartek z Łukaszem Zakrzewskim, moim sparing partnerem dokładnie sprawdziliśmy całe jezioro, zawsze robimy to (bojerowcy) zanim zaczniemy żeglować. Taka procedura pozwala uniknąć przykrych i niebezpiecznych niespodzianek.

Wiatr 5-9 m/s, gładki lód przykryty cienką warstwą śnieżnego puchu pozwalał osiągać szybkości dochodzące do 100 km/h. Rozegraliśmy niezliczoną ilość wyścigów treningowych, podczas których nie tylko testowaliśmy mięśnie szyi ;-) ale również sprzęt.

Ja skoncentrowałem się na poznaniu charakterystyki ugięcia i pracy dwóch nowych masztów i już wiem, który zostanie odłożony na półkę.

W tym roku mistrzostwa świata odbędą się w USA w ostatnim tygodniu stycznia. Dla mnie oznacza to, że do 15 stycznia muszę mieć sprzęt gotowy do wysyłki. Nie zostało wiele czasu na przygotowania, a więc najbliższy okres będzie podporządkowany odpowiednich warunków do treningu i poszukiwanie szybkości, która jest decydująca w tym pięknym sporcie.

Za oceanem ostatni raz ścigałem się na bojerach w 2003 roku, wtedy wygrałem po raz 7 mistrzostwa świata. Tym razem będę bronił mojego 8 tytułu zdobytego w marcu tego roku w Estonii. Jak zwykle postaram się przygotować jak najlepiej a czas pokaże na ile to wystarczy…

pozdrawiam z Olsztyna
__/)__/)__/)__/)__
Karol Jablonski

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bojery. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.