ORC worlds

Długi wyścig tzw. Offshore o długości ok. 65 mil morskich wystartował z jednodniowym opóźnieniem. W takich wyścigach strategia adekwatna do prognozy pogody ma bardzo duże znaczenie na jego przebieg.  Trasa z pozoru była banalnie prosta, bo nie było na żadnych wysp, mielizn czy skał do ominięcia, mieliśmy tylko jeden znak do okrążenia co przy istniejącym kierunku wiatru było ponad 30 milową halsówką i kursem z wiatrem.

Na długich halsach było wyraźnie widać różnice w szybkości i wysokości żeglugi naszego jachtu, który przed samymi regatami został zoptymalizowany. Niestety zmiany te wpłynęły niekorzystnie na prędkość jachtu, który po prostu po włożeniu ponad 200 kg ołowiu w tylnej części kadłuba jest za ciężki  i zanurza się za mocno w wodzie.

Bez szybkości trudno jest realizować założenia taktyczne i zrobić dobry wynik, szczególnie w tak licznej i wyrównanej flocie.   Do mety dopłynęliśmy na 17 miejscu, zmęczeni i sfrustrowani.

Najważniejsze, że regaty te już powoli kończą się…  dzis ostatni wyścig up and down.

Do Polski wracam tylko na 1 dzień, a w poniedziałek będę już w Porto Ercole testował Melgesa 32 z nowym właścicielem. Jeżeli wszystko ,,zagra” to rozpoczniemy startami w grudniu na Florydzie.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.