LVC – półfinały – dzień 3; Hiszpania świętuje!

Fot. Magdalena Lasocka

Desafio Espanol pokonało w dzisiejszym pojedynku Emirates Team NZ. Pierwszy półfinałowy punkt wylądował na koncie Hiszpanów podczas, gdy Kiwi musieli przełknąć gorycz porażki.

Dzisiaj zdecydowanie wydawała prawa strona trasy. Walka przedstartowa w obydwu półfinałowych pojedynkach była bardzo agresywna i zacięta. Wszyscy sternicy dążyli do wywalczenia prawej strony i wystartowania przy statku komisji. W dniu dzisiejszym udało się to dwóm sternikom – Karolowi Jabłońskiemu na Desafio Espanol i Jamesowi Spithillowi na Luna Rossa. Skuteczna walka przedstartowa, doskonały start i znalezienie się po właściwej stronie trasy zapewniły obydwu załogom komfort przewagi już na starcie.
Karol Jabłoński zaciekle pojedynkował się z Deanem Barkerem w okresie 4 minut przed startem. Czarny koń LVC zaatakował i złapał swojego przeciwnika na karę. Decyzja arbitrów o ukaraniu Kiwi wynikała z twierdzenia, że wykonany przez nich zwrot przez rufę miał miejsce zbyt blisko hiszpańskiego syndykatu. Kara dla Emirates Team NZ była jednak tylko preludium pasma niepowodzeń. 14 sekundowa przewaga Desafio na górnym znaku co prawda zmalała na bramce do 8 sekund, ale Dean Barker na drugim boku trasy na wiatr ponownie obrał lewą, niekorzystną stronę. W efekcie Karol Jabłoński uzyskał przewagę 44 sekund na drugim górnym znaku i powiększył ja do 1:14 na mecie. Jak powiedział sam Dean Barker: Dzisiaj jedynie wiatr był dla nas korzystny. Był to jeden z tych dni, które od początku szły w złym kierunku. Mieliśmy dobry pełny i myśleliśmy, że możemy kontrolować przebieg meczu, ale szybkie zmiany z prawej strony wybiły nas z rytmu. Ten dzień z pewnością zapadnie w pamięci Deana Barkera. Jeden z największych pretendentów do wywalczenia tytułu Challengera pokonany przez Desafio Espanol. Karol Jabłoński wspomniał podczas konferencji prasowej: To jeszcze nie koniec! Pokażemy jeszcze więcej! Czy tak się stanie dowiemy się w piątek, gdyż jutro jest dzień wolny co ponownie daje Hiszpanom możliwość wyprawienia fiesty!

Drugi wyścig półfinałowy był nie mniej ekscytujący. Trzeba przyznać, że atrakcje jakie serwują nam półfinaliści LVC stoją na najwyższym poziomie. James Spithill nie poddał się po wczorajszej przegranej z Amerykanami i zakasał rękawy. Efekty jego pracy były dzisiaj bardzo widoczne. Doskonały pre-start, permanentna kontrola przeciwnika, wywalczenie startu przy komisji i trzymanie się prawej strony to w skrócie przebieg manewrów Włochów. James Spithill zawsze wykazywał się agresywnością przed startem, która na obecnym etapie półfinałów LVC zachodzi Amerykanom za skórę. Chris Dickson nie miał dzisiaj łatwego zadania. Próba przejęcia kontroli w meczu po przegranym starcie jest nie lada wyczynem na tym poziomie rozgrywek. Wszyscy zawodnicy charakteryzują się olbrzymim doświadczeniem co sprawia, że szansą na odrobienie strat jest bardzo często błąd rywala. Wczoraj Luna Rossa taki błąd popelniła. Dzisiaj jednak James Spithill nie pozwolił już na powtórkę z rozrywki i w rezultacie zameldował się na mecie z 31 sekundową przewagą nad BMW Oracle. Co prawda Amerykanie nadal żeglują znacznie szybciej od Włochów na kursach z wiatrem, ale nawet najlepsza prędkość jachtu nie jest w stanie zrekompensować popełnionych błędów taktycznych. Eric Doyle, strateg na BMW Oracle, tak podsumował dzisiejszą przegraną: Chylimy czoła przed Luna Rossa, którzy odwalają kawał niezłej roboty. Byli po właściwej stronie trasy przez 85% czasu, żeglowali na zmianach i pomimo naszych usilnych prób wyrwania się spod kontroli Włochów nie mieliśmy szans przy tak bardzo korzystnej jednej stronie trasy. Luna Rossa grała tak twardo jak powinna. James Spithill przyznał, że olbrzymi komfort podczas pojedynku z Chrisem Dicksonem dała mu załoga Luna Rossy: Miło było zobaczyć jak świetnie chłopcy poradzili sobie ze stawieniem czoła wczorajszej porażce.Takie sytuacje albo łamią słabe załogi, albo motywują do wyjścia z cienia i pokazania na co ich stać. My wybraliśmy drugą opcję.

Bilans po dniu dzisiejszym to 2:1 dla Emirates Team NZ vs Desafio Espanol i 2:1 dla Luna Rossa vs. BMW Oracle.

Jutro dzień wolny, w Hiszpanii fiesta, a u nas nadzieja na kolejne wygrane Karola Jabłońskiego.

Pozdrawiam,
Zosia Truchanowicz

Ten wpis został opublikowany w kategorii 32. Puchar Ameryki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.