Luna Rossa w finale LVC!

I stało się! Mamy pierwszego finalistę LVC! Na szczęście tylko jednego, gdyż dzisiejsze zwycięstwo Desafio Espanol nad Emirates TNZ utrzymuje piłkę w grze, a zwycięska Luna Rossa będzie musiała jeszcze trochę poczekać na swojego finałowego przeciwnika. Im dłużej tym lepiej…

Ci z Was, którzy mieli okazję oglądać dzisiejsze zmagania na trasie LVC z pewnością nie narzekali na brak emocji. Desafio Espanol nie dało Kiwi satysfakcji wejścia do finału i z wynikiem 4:2 będzie we wtorek walczyło o kolejny półfinałowy punkt.
Luna Rossa natomiast już dzisiaj zakończyła półfinałowe zmagania i spokojnie oczekuje na wyłonienie swojego rywala. BMW Oracle poskromione, nastroje w ekipie fatalne, a Chris Dickson oddał w dzisiejszym pojedynku ster Stenowi Mohr i sam usunął się w cień. Zmiana za „kółkiem” nie przyniosła jednak spodziewanej wygranej z Włochami. James Spithill w pełni kontrolował wyścig począwszy od pre-startu, podczas którego siedział Amerykanom na rufie. W rezultacie BMW Oracle startowało spowolnione tuż przy komisji, a Luna Rossa na pełnym gazie wstrzeliła się w sygnał startu przy lewym końcu linii i żeglowała czystym wiatrem. Na samej trasie w przypadku włosko-amerykańskiej pary nie było żadnych punktów zwrotnych. Przebieg pojedynku od początku był dyktowany manewrami Spithilla, a zrozpaczony Mohr bezskutecznie starał się znaleźć wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Uzyskana na górnym znaku 32 sekundowa przewaga Luna Rossy zwiększyła się do 33 sekund na mecie, którą Włosi mijali niezagrożeni jakimikolwiek manewrami przeciwnika. Zwycięstwo w pięknym stylu przez Luna Rossę, porażka w kiepskim stylu przez BMW Oracle. Trzeba przyznać, że morale amerykańskiej załogi znacznie podupadły. Amerykanie starają się odzyskać Puchar Ameryki od 1995 roku kiedy to Nowozelandzki Black Magic pokonał Young America i odebrał im Puchar, który od 1851 roku stanowił najbardziej wartościowe żeglarskie trofeum w Stanach Zjednoczonych.
Chris Dickson w ten sposób skomentował wielką przegraną BMW Oracle: „Naturalnie, że jesteśmy bardzo zawiedzeni i nie jest to koniec LVC jakiego byśmy sobie życzyli. Składam najszczersze gratulacje załodze Luna Rossy, Jamesowi, Francesco i Panu Bertelli. Powodem dlaczego my odpadliśmy jest świetna żegluga w wykonaniu Włochów. Pokonywali nas w różnych momentach na trasie. Mieli doskonałą prędkość na kursach na wiatr, wystarczającą na kursach z wiatrem, startowali dobrze, pierwsi dostawali zmiany i podejmowali dobre decyzje taktyczne. To jest sport. (…) Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy. Dziękuję mojej załodze, gdyż pracowali niezwykle ciężko i wszyscy są bardzo zawiedzeni. To była decyzja Larrego, aby zdjąć mnie dzisiaj z pokładu i akceptuję to, a także dziękuję Stenowi, że stanął za sterem. Nikt nie odwalił złej roboty. Po prostu Włosi wykonali ją lepiej. Nie sądzę także, aby Luna Rossa potrzebowała jakiejkolwiek rady na finały LVC, a już z pewnością nie potrzebują jej ode mnie.”
James Spithill docenił możliwość ścigania się w półfinałach z Amerykanami i nauczył się, że żadnego przeciwnika nie należy lekceważyć: „Nigdy nie możesz się zrelaksować, musisz koncentrować się wyłącznie na wyścigu. Załoga taka jak BMW Oracle jest tak silna, że jeśli pozwolisz sobie na jedną małą pomyłkę oni ją wykorzystają i siądą ci na ogonie. Zrozumieliśmy to i co najważniejsze zaliczyliśmy tą lekcję z wynikiem pozytywnym. Dzisiaj nie dopuściliśmy do popełnienia pomyłki, bez względu na to czy przewaga była mała czy duża, skoncentrowaliśmy się i wykonaliśmy należycie naszą pracę.”
Wielkie brawa dla Luna Rossy, a jeszcze większe dla Desafio Espanol, które pokazało dzisiaj po raz kolejny, że jest godnym Emirates TNZ przeciwnikiem i nie ułatwi Kiwi zadania wejścia do finału LVC. Jutro dzień wolny, w Walencji znowu fiesta, a historia polskiego i hiszpańskiego żeglarstwa dopisała dzisiaj kolejny rozdział!
Pozdrawiam,
Zosia Truchanowicz

Ten wpis został opublikowany w kategorii 32. Puchar Ameryki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.