Melges 32 worlds – przed i ostatni dzień

W sobotę  ponownie rozegraliśmy 3 wyścigi przy bardzo silnym wietrze, niskiej temperaturze i w deszczu padającym cały dzień. Finiszowaliśmy na 7 , 4 i 9 miejscu po  dobrej żegludze ale kilka razy zabrakło nam odrobinę dystansu, dosłownie jedną długość jachtu aby w decydujących momentach przy okrążaniu znaków być o kilka pozycji bardziej z przodu. Niestety takie są  brutalne realia w klasie Melges 32 gdzie  każdy metr się liczy i nikt nie odpuszcza ani na chwilę. Wyścigi trwają około godziny, po finiszu dopiero jest czas na złapanie głębszego oddechu, wypicie wody i zjedzenie  batona energetycznego. Kolejny start jest zazwyczaj  za około 20 minut…

A dzisiaj w niedzielę już przy dużo słabszym wietrze, ale za to bardzo zmiennym w kierunku pożeglowaliśmy dwa ostatnie wyścigi mistrzostw, które zakończyliśmy na 8 miejscu. W pierwszym, po dobrym starcie  niestety  byliśmy za wolni i zostaliśmy zmuszeni do zrobienia  zwrotu i ,,zostaliśmy’’ w środku trasy bo prawa i lewa strona ,,wydała’’. Na odrobienie strat nie było szans, na mecie byliśmy blisko naszych rywali, a miejsce 10 było nie zadawalające. Ale czasami tak szybko się tu dzieje…

Za to  w ostatnim wyścigu przekroczyliśmy linię mety na 3 miejscu, co podkreśliło, że ,,potrafimy’’ żeglować w czołówce.  Mistrzostwa te zgromadziły na starcie creme dela creme żeglarstwa światowego, Terry Hatchinson, Mark Mendenblatt, Vasco Vascotto, Tom Slingsby, Taylor Canfield, Cameron Appleton. To nazwiska taktyków a trudno by wyliczyć wielu utytułowanych trymerów i innych członków załóg.

Całe mistrzostwa były bardzo wyczerpujące i tak prawdę mówiąc dobrze, że się już skończyły. Nasz start oceniam bardzo pozytywnie, bo zrobiliśmy jako team bardzo duże postępy w porównaniu z ostatnimi regatami. Najbardziej cieszy fakt, że zmniejszyliśmy dystans punktowy do naszych rywali, że mieliśmy kilka dobrych wyścigów a jeden nawet wygraliśmy i to w ekstremalnych warunkach. To były ostatnie regaty tego sezonu na Melgesie 32, jacht teraz zostanie przetransportowany do Europy, gdzie w następnym sezonie wystartuje w 5 regatach.

Do środy pomagam w pakowaniu jachtu, potem odwiedzam mojego dobrego kolegę Jeffa Kenta w Bostonie, który zbudował nowe maszty do Dn-a, a w czwartek wieczorem lecę już do domu, ale po drodze zatrzymuję się jeszcze na weekendowe regaty w klasie J 70 w Ueberlingen nad jeziorem Bodeńskim.

Pozdrawiam z Newport

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.