J 70 Bodensee Battle nr 5 – Ueberlingen,

 

W piątek po 7 godzinnym locie o 7.00 rano wylądowałem w Duesseldorfie i prosto z lotniska pojechałem z Pitem, właścicielem jachtu J 70 do Ueberlingen. O 14 byliśmy na miejscu i po szybkim lunchu zeszliśmy na wodę na 3 godzinny trening. Wiatr wiał słabo, ale też taka prognoza była na najbliższe dni. Pit ostatni raz żeglował pod koniec czerwca w Kilonii, gdzie na Mistrzostwach Europy zdobyliśmy doskonałe 11 miejsce.  Upłynęło więc sporo czasu i trzeba było intensywnie popracować nad jego sposobem sterowania i nad manewrami załogi.

W regatach wzięło udział 21 teamów, w tym  załoga, która przed dwoma tygodniami wygrała Champions Ligę w Porto Cervo.  Komisja regatowa miała duże problemy ze sprawnym przeprowadzeniem wyścigów, ponieważ ,,szkwały’’ przychodziły  zazwyczaj na 15 – 20 minut ze zmianami w kierunku dochodzącym do 40 stopni. Nie ukrywam, że takie warunki są stresujące dla nas wszystkich, bo sytuacja wiatrowa zmienia się jak  kalejdoskopie. Wymagają one bardzo dużej koncentracji, odpowiedniego reagowania i zachowania spokoju oraz odrobiny szczęścia.

We wszystkich wyścigach mieliśmy bardzo dobre starty i żeglowaliśmy poprawnie taktycznie i technicznie. Niestety w dwóch kiedy prowadziliśmy z dużą przewagą – za dużą, by kontrolować rywali, na kursie pełnym, w niewielkiej odległości od dolnego znaku,  wiatr zupełnie przestał wiać, nasz genaker wisiał a ,,zaparkował  i nie pozostało nam nic innego jak ze spokojem patrzeć na inne jachty zbliżające się do nas z  dużą szybkością.  W takiej sytuacji nie ma szansy na skuteczną obronę. W sumie rozegraliśmy tylko 5 wyścigów i tylko jeden nie był skrócony….

W generalnej punktacji rocznej po 5 regatach zajęliśmy doskonałe 3 miejsce.  Wyprzedziliśmy wiele innych ,,młodszych’’ zespołów, które regularnie trenują i startują w tzw. Bundeslidze.   To były nasze ostatnie regaty w tym sezonie a co przyniesie następny, zobaczymy. Pit zamierza kupić Swana 42, który będzie wymagał dużych optymalizacji technicznych. To zajmie nam sporo czasu.

Teraz jestem w drodze powrotnej do domu. ,, Testuję’’ przelot bezpośredni z Monachium do Szyman, lotniska oddalonego o niecałą godzinę jazdy  ,,Szynobusem’’ – bo tak nazwano pociąg bezpośredni do Olsztyna. 9 osób w sporym samolocie, dużo przestrzeni i komfort prawie jak w prywatnych jetach, którymi miałem przyjemność latać z właścicielami jachtów, z którymi żeglowałem. Ciekaw jestem jak długo to połączenie będzie funkconować przy tak małej liczbie pasażerów,

Najwyższy czas na krótki odpoczynek, do domu na kilka dni przyleciała Paola, która na stałe od wielu lat mieszka w hiszpańskiej Pampelunie, gdzie skończyła studia a teraz pracuje w prywatnej klinice onkologicznej. Cieszę się, że spędzimy  najbliższy czas w ,,komplecie’’.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.