To i owo…

Sezon bojerowy skończył się ponownie szybciej niż tego się spodziewałem. W planach miałem jeszcze start na mistrzostwach Szwecji i Finlandii, ale nic z tego nie wyszło. Chciałem jeszcze przetestować nowe maszty, płozownicę i żagiel ale niestety muszę  przełożyć to na listopad.

Najważniejsze regaty  były bardzo skompresowane, do tego mistrzostwa świata w USA. To uniemożliwiło mi przeprowadzenie odpowiednich testów nowego sprzętu. W moim wieku trzeba też mądrze zarządzać swoimi siłami, tak aby być w najlepszej formie podczas wszystkich ,,championatów’’.  To był też sezon, w którym najwięcej czasu spędziłem w podróżach w poszukiwaniu odpowiednich warunków do treningów, Finlandia, Węgry… mistrzostwa świata w USA, Europy na Węgrzech no i Polski za zachodzie Polski.  Do tego trzeba dodać wiele godzin poświęconych na pracę przy sprzęcie w warsztacie oraz na ,,szlifowanie’’ formy fizycznej.  Bojery to sport ekstremalnie wyczerpujący energię  i siłę.  W grudniu ważę zazwyczaj około 90 kilogramów a sezon kończę z wagą około 85. Taką tendencję obserwuję od kilku lat mimo tego, że staram się bardzo dobrze odżywiać i odpowiednio uzupełniać ,,kalorie’’.

Teraz nadszedł czas na  wolne odbudowywanie utraconej masy ciała. Już wkrótce rozpoczyna się ściganie na wodzie.

Zwycięstwa w trzech najważniejszych imprezach mistrzowskich pokazują, że solidna praca wykonana przed rozpoczęciem sezonu startowego i w trakcie jego trwania zaprocentowała sukcesami.  Wielkie słowa podziękowania należą się wszystkim tym, bez których pomocy i wsparcia nie osiągnąłbym takich wyników.

 

Jestem w drodze do Francji, gdzie będę trenował 3 dni na 48 stopowym jachcie  z młodym polskim zespołem, który w tym sezonie ma bardzo ambitny plan startowy. Postaram się pomóc moim doświadczeniem tak jak będę mógł najbardziej.  Może nawiążemy dłuższą współpracę, kto wie….

Po ponad 30 latach kariery zawodowego żeglarza czuję się lekko zmęczony i wypalony intensywnym żeglowaniem.  Powoli szukam odpowiedniejszego balansu między moim życiem zawodowym i prywatnym. Co nie znaczy, że nie będę już w ogóle ścigał. W tym sezonie mam w planie kilka startów na żaglówce klasy J 70. Mały jacht wymusza ciągłe utrzymywanie wysokiej formy, a ściganie się  bez instrumentów w dużej flocie sprawia wielką przyjemność, mimo tego że nie trzymam steru w ręce…

 

W tym sezonie chciałbym się bardziej zaangażować w pracę na rzecz Olsztyńskiego Klubu Żeglarskiego.  Adam Liszkiewicz wraz z doskonałymi trenerami w krótkim czasie wykonali potężną pracę w naborze i szkoleniu dzieci i młodzieży.  Są oni pozytywnie ,,zarażeni’’ żeglarstwem a przede wszystkim atmosferą panującą w klubie i sposobem prowadzenia nauczania tego trudnego sportu. Niestety bardzo mizerne dofinansowanie klubu ze strony miasta nie pozwala na ,,rozwinięcie’’ skrzydeł. Nie będę tu wymieniał tej ,,zabójczej kwoty’’ bo ,,koń by się uśmiał’’, ale dla ,,orientacji ‘’ powiem, że mój prywatny budżet na sezon bojerowy tu jest dużo wyższy…

Moim głównym zadaniem będzie szukanie alternatywnych źródeł finansowania działalności naszego klubu oraz współpraca w dobrze zorganizowanym procesie szkoleniowym.  Mamy już pierwszą firmę, która wspomaga OKŻ finansowo. Wielkie dzięki Asia i Darek. Jestem przekonany, że wkrótce uda się nam stworzyć ,,rodzinę’’ firm i osób, którym będzie zależało na odpowiednim rozwoju tego klubu. Serdecznie zapraszam do współpracy.

pozdrawiam serdecznie

 

 

 

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.