10-latek z Dąbrowy Górniczej stracił w wypadku nogę. Chłopczyk jednak nie poddał się i wierzy, że dzięki pomocy innych ludzi wróci do normalnego życia: pływania i codziennego chodzenia do szkoły.
- Adrian zawsze był ciekawy świata. Wszędzie było go pełno. Jak coś robił, to na sto procent. Zawsze chciał być najlepszy. 1 września wszystko się zmieniło. Nasz świat się zawalił – mówi Urszula Skowron, mama 10-latka.
Koniec wakacji zastał Adriana na Pogorii. Chłopiec uczestniczył w regatach. Podczas sprzątania łodzi doszło do wypadku. Ciężki sprzęt żeglarski przygniótł nogę Adriana. Chłopiec trafił do szpitala. Lekarze długo walczyli o uratowanie nogi. Bezskutecznie – część tuż pod kolanem musiała być amputowana.
- Syn bardzo cierpiał. To był nie tylko ból fizyczny. Wymagał wsparcia psychologa. Wciąż pytał, dlaczego tak się stało, a my nie potrafiliśmy odpowiedzieć na jego pytania. Nikt nie mógł się z tym pogodzić – wzdycha matka chłopca.
Mijały miesiące. Adrian spędzał czas w szpitalach i sanatoriach. Na święta wrócił do domu w Dąbrowie Górniczej. – Najbardziej brakuje mi szkoły. Moich nauczycieli i kolegów – mówi Adrian. 10-latek jest uczniem szkoły muzycznej. Gra na instrumentach perkusyjnych i gitarze.
- Pasją żeglarską zaraził się od nas. Z muzyką było tak, że staraliśmy się jakoś zagospodarować czas syna. Rozpierała go energia, a my nie chcieliśmy, by spożytkował ją tylko na podwórku przed blokiem. Pomyśleliśmy o szkole muzycznej. I zaskoczyło. Okazało się, że Adrian ma świetny słuch, poczucie rytmu i gra na instrumentach po prostu bardzo mu odpowiada – opowiada mama chłopca.
Adrian dodaje: – Najbardziej lubię szanty, a moim ulubionym wykonawcą jest Eminem. Uwielbiam też sport. Oprócz żagli kocham narty i pływanie. Lubię też biegać, a jak już koniecznie mam siedzieć w jednym miejscu, to wybieram fotel przed komputerem.
Żeby chłopiec mógł wrócić do normalności, konieczna jest proteza. – Rodziny nie stać na jej zakup. Szacujemy, że pieniądze potrzebne na zakup takiego sprzętu to jakieś 17-20 tys. zł. Problem tkwi jednak w tym, że Adrian rośnie. Jakiś czas po zakupie jednej protezy potrzebna będzie druga – dłuższa. Do tej pory nikt nie skonstruował protezy dla dziecka, którą można regulować. Prawda jest więc taka, że co pewien czas chłopiec będzie musiał mieć protezę wymienianą. A na to trzeba dużo więcej pieniędzy niż na zwykłą – mówi Joanna Trzcionka, prezes Fundacji „Uśmiech Dzieciom”, do której niedawno zwrócili się rodzice Adriana.
Pani Urszula wierzy, że mimo nieszczęścia jej syn będzie funkcjonował normalnie. – Adrian nie poddał się. Wciąż chce grać i czynnie uprawiać sport. Musimy zrobić wszystko, by mu w tym pomóc. Choć to dla nas bardzo trudne: nigdy o nic nie prosiliśmy, nie uważaliśmy, że coś nam się od innych należy. Teraz jednak chodzi o dziecko. Bez innych ludzi i ich pomocy po prostu nie damy rady – przyznaje matka chłopca.
Dla ludzi, którzy chcą przyłączyć się do sfinansowania protezy, podajemy numer konta fundacji: 14 1050 1214 1000 0022 9797 0499 z dopiskiem Adrian.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
1% naszego podatku może pomóc.
Strona fundacji, której podopiecznym jest Adrian: