Wczoraj po południu na całe szczęście powiało trochę i odbył się kolejny wyścig. Rozegraliśmy go poprawnie od strony taktycznej, starając się minimalizować ilość manewrów oraz wybierając odpowiednie żagle na poszczególne kursy. Kluczowy dla nas jako jachtu najwolniejszego w tej grupie jest zawsze start ale tym razem wyegzekwowanie go było bardzo skomplikowane, ponieważ statek KR był o ponad 20 stopni korzystniejszy a do pierwszego znaku żeglowało się bezpośrednio na ,,ostrym’’ na prawym halsie. Falstart karany jest 20% karą czasową, bez możliwości powrotu, co wymusza większą ostrożność na wszystkich załogach. My nie mogliśmy pozwolić sobie na start po zawietrznej albo w środku floty. Jedyna opcja to start po nawietrznej wszystkich jachtów.
Plan ten został zrealizowany praktycznie w 100% co ułatwiło nam utrzymanie kontaktu z naszymi szybszymi rywalami.
Pokonanie trasy zajęło nam dwie i pół godziny i po zastosowaniu przeliczników czasowych okazało się, że ten wyścig wygraliśmy. Przez cały czas trwania wyścigu wiedzieliśmy, że jesteśmy relatywnie blisko i że jest ,,dobrze”. Takie ,,samotne’’ ściganie się wymaga od nas stałej koncentracji i walki o każdą sekundę, bo na mecie decydują one często o podziale miejsc. Był to męczący dzień, w hotelu byliśmy po 18, krótki prysznic i kolacja.
Dziś podobna sytuacja wiatrowa, zobaczymy co się wydarzy.