Sezon bojerowy rozpoczęty – Szwecja – jezioro Ymsen

Wczoraj wróciłem ze Szwecji, dokąd pojechałem w poprzednią środę, aby wykorzystać panujące tam doskonałe warunki lodowe.  Jezioro Ymsen położone jest koło Mariestad – około 5 godzin jazdy z Karlskrony, dokąd popłynąłem promem z Gdyni.

Prognoza pogody, którą przestudiowałem przed podjęciem decyzji była bardzo obiecująca i tak było w rzeczywistości.  Rzadko się zdarza, że obecnie w jednym miejscu można pożeglować przez 5 dni z rzędu. W pierwszych trzech dniach wiatr wiał słabo bądź umiarkowanie, co idealnie wpisywało się w scenariusz pierwszych dni na lodzie, w których główny nacisk położony jest na  tzw. ,,oblatanie się’’ i przyzwyczajenie do niskich temperatur. A było zimno, bo – 10 a nawet – 8  odczuwa się zupełnie inaczej na stojąc bądź żeglując na lodzie. Na znalezienie sobie komfortowej pozycji w kokpicie i przyzwyczajenie wszystkich mięśni do specyficznego wysiłku zajmuje sporo czasu. Z każdym rokiem coraz więcej :-) .  Szczególnie sternocleidomastoideusy dają szybko sygnały zmęczenia i głowa z kaskiem zaczyna uciekać do tyłu. Moje są silne i jako jeden z niewielu  nie używam gumy  ułatwiającej trzymanie głowy w pozycji pionowej. Cieszę się, że jutro będę już w rękach bardzo utalentowanego fizjologa, który weźmie całe moje zmęczone ciało ,,w obroty’’ :-) .

Super się złożyło, że Tomek Zakrzewski i Robert Graczyk pojawili się dzień później, co sprawiło, że treningi były bardziej efektywne pod względem szukania szybkości.

Przetestowałem nowe żagle oraz kombinację masztów z nową płozownicą.

Każdego dnia rozgrywaliśmy  niezliczoną liczbę wyścigów, w których brali udział jeszcze bojerowcy ze Szwecji i Niemiec.  Zegarki pokazywały, że każdego dnia pokonywaliśmy dystans od 80 do 100 km, naturalnie w wielu krótkich, sprinterskich dystansach.

Nasz plan zakładał start w mistrzostwach Szwecji, które miały odbyć się w ten weekend. Niestety prognozowany spory opad śnieg oraz słaby wiatr zmusił organizatorów do przełożenia ich na następny weekend. Ja niestety już nie będę mógł się wyrwać na te regaty. Może ,,zaliczę’’ jeszcze  w tym tygodniu trening na jeziorze Łuknajno, bo tam tafla lodu jest wystarczająco gruba. A tak już idą Święta, do których trzeba się przygotować – nie chodzi to o choinkę i prezenty… Na kilka dni  Paola przylatuje z Toronto, to znów ponad 6 miesięcy od momentu kiedy się ostatnio widzieliśmy,  Kasper też zjedzie do domu na dłużej, a więc rodzina będzie w komplecie.

 

Ten sezon bojerowy zapowiada się obiecująco, mistrzostwa świata i Europy zaplanowane są na połowę lutego a więc będzie sporo czasu, aby odpowiednio przygotować się do nich.

Mam tylko nadzieję, że plandemia covidowa po raz kolejny nie wpłynie na odwołanie tych mistrzowskich regat.

pozdrowienia z Łupstycha

 

 

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.