Wczoraj zakończyły się czterodniowe regaty, w których rozegraliśmy 9 wyścigów. W klasyfikacji generalnej po 9 wyścigach, w klasie Swan 45 zajęliśmy doskonałe 3 miejsce.
Warunki wietrzne były bardzo zmienne, przez pierwsze dwa dni regat wiało i padało bardzo mocno. Pogoda bardziej przypominała jesienne miesiące w Polsce niż lato na morzu śródziemnym. Na całe szczęście w piątek i sobotę wypogodziło się, wiatr osłabł i można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Żeglowałem po raz pierwszy na jachcie klasy Swan 45, tym razem na pozycji taktyka. Są to jachty one design (monotypowe), za sterami których stoją ich właściciele. Regaty te były jednocześnie mistrzostwami Włoch, zgromadziły na starcie 20 jachtów, a w ich załogach znalazło się wiele gwiazd światowego jachtingu. Na moim jachcie o nazwie Early Bird załogę stanowili młodzi żeglarze z Niemiec, mający jeszcze małe doświadczenie. Na całe szczęście dziobowym był mój kolega z Francji, Bernard Labro, którego rutyna gwarantowała unikanie błędów przy wykonywaniu skomplikowanych manewrów.
Rywalizacja od samego początku była bardzo zacięta, a wyniki poszczególnych wyścigów pokazują dokładnie, jak bardzo trudno było żeglować cały czas w czołówce i unikać wpadek.
Pierwszy długi 38 milowy wyścig, składający się z dwóch etapów, rozpoczęliśmy doskonale finiszując na półmetku na drugim miejscu. W drodze powrotnej, przy wielkiej fali i potężnym szkwale, który przyniosła chmura z deszczem, straciliśmy żagiel tzw. code O i w rezultacie spadliśmy na 17 miejsce. Była to bolesna strata szansy na dobry finisz w tym wyścigu.
W drugim dniu, przy wietrze o sile 12-15 węzłów i sporej fali, rozegraliśmy 3 wyścigi up and down. Mimo średnich startów udało mi się wyjść obronnie z opresji, wybierając w miarę dobrze miejsce robienia zwrotów i plasowania pozycji naszego jachtu względem innych. Zajmując odpowiednio 5, 3 i 2 miejsce, uzyskaliśmy najlepszy wynik dnia i wysunęliśmy się na 3 miejsce w klasyfikacji generalnej. W porcie było sporo zamieszania, właściciel jachtu udzielał wielu wywiadów, co bardzo mu się podobało. Nie ukrywam, że byłem bardzo zadowolony po tym dniu. Przed regatami powiedzieliśmy sobie otwarcie, że w tak doborowej stawce miejsce w pierwszej dziesiątce będzie super wynikiem.
Trzeci dzień regat zostanie mi na długo w pamięci, bo nie mógł zakończyć się lepiej. Wygraliśmy kolejne dwa wyścigi i objęliśmy prowadzenie. Niezliczone gratulacje i wielki szum wokół jachtu Early Bird. Bardzo rzadko udaje się zrobić coś podobnego.
Ostatniego dnia regat rozegraliśmy dwa wyścigi przy bardzo słabym wietrze. Wiadomo, że w miarę jedzenia apetyt rośnie, a my mieliśmy wielką szansę na wygranie tych mistrzostw. Trudno było o jakieś specjalne założenia taktyczne, najważniejszy był start i swobodna żegluga w lewą stronę trasy, która miała odrobinę więcej wiatru i był tam mniejszy prąd. Warunki wietrzne nie pozwalały już na tak dowolny wybór zmian kierunku wiatru, jak w poprzednich dniach tych regat. Nasze dwa starty były bardzo nieudane, co nie pozostawiało mi praktycznie żadnych opcji taktycznych na uzyskanie dobrego miejsca. Finiszując odpowiednio na 15 i 9 miejscu, spadliśmy na 3 miejsce w klasyfikacji końcowej, które i tak jest bardzo wielkim sukcesem tej młodej załogi.
Regaty wygrał brytyjski jacht Wisc a na drugim miejscu uplasował się włoski √ertigo, z taktykiem Vasco Vascotto na pokładzie.
Wspaniale było pościgać się po wielu latach na mniejszym jachcie w większej flocie, jest to zupełnie inne żeglowanie niż match racing, ale sprawia wiele satysfakcji.
W połowie czerwca wystartuję jeszcze raz z nimi na regatach Sardinia’s Cup. Tam spodziewamy się silniejszych wiatrów i większej liczby wyścigów długich wokół wysp. Dlatego też planujemy niewielkie zmiany w składzie załogi.
pozdrowienia,
Karol Jabłoński