!10 sekund! Regaty Les Voiles De Saint -Tropez

Tradycyjnie  regaty Les Voiles De Saint – Tropez są ostatnim spotkaniem dla większości jachtów na morzu śródziemnym. Gromadzą na stracie olbrzymią mieszankę perfekcyjnie odrestaurowanych tradycyjnych żaglowców oraz najnowocześniejszych jednostek regatowych. Naprawdę  jest na co popatrzeć jak na zatoce pojawi się ponad 350 jachtów różnych generacji i rozmiarów.
W klasie wally wystartowało 9 jachtów, z gigantyczną 143 stopową Esense na czele, przy której nasz 100 stopowy (30metrowy) Y3K wyglądał jak mała żaglóweczka.  Regaty te miały zdecydować przede wszystkim o tym, kto zostanie zwycięzcą tegorocznej klasyfikacji generalnej po całym sezonie. Różnica punktowa między 4 jachtami była minimalna , a więc oczekawiliśmy bardzo zaciętej rywalizacji i przystąpiliśmy do regat bardzo zmotywowani. Właściciele większości jednostek wzmocnili składy swoich załóg doskonałymi żeglarzami, mając nadzieje, że w ten sposób zwiększą szanse na zwycięstwo.
Rozegraliśmy tylko 5 wyścigów z zaplanowanych ośmiu, a przyczyną był wiejący przez dwa dni z olbrzymią siłą mistral.  Po mniej udanym pierwszym wyścigu, w którym zajęliśmy dopiero 5 miejsce, drugiego dnia przy słabym wietrze pożeglowaliśmy dużo lepiej zajmując kolejno 2 i 1 miejsce.  Liderem był 94 stopowy Open Season, a my mieliśmy tyle samo punktów co bardzo szybki Magic Carpet. Mimo tego, że żeglujemy w/g systemu handycup’owego, ścigamy się na trasie o każdy metr i walczymy o każdą sekundę, bo różnice na mecie po przeliczeniu współczynników czasowych są naprawdę minimalne. Często zdarza się, że o miejscach w pierwszej piątce decydują sekundy. Takie ściganie się jest bardzo intensywne, bo przez cały czas trwania wyścigu nie można sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji i rozprężenia.
W bardzo długim, bo 45 milowym czwartym wyścigu przypłynęliśmy na doskonałym 2 miejscu. Doskonałym, biorąc pod uwagę ile się podczas niego działo, wiatr wiał z siłą od 0 do 25 węzłów i zmieniał kierunek bardzo często. Wpadkę zaliczył Magic Carpet, który żeglował obok nas, ale popełnił błąd, który spowodował, że na metę wpłynął dopiero na 6 pozycji.
Ostatniego dnia, w sobotę, do godziny 11-tej wiał jeszcze mistral z siłą dochodzącą do 35 węzłów i tylko nieliczni mieli nadzieję, że sprawdzi się prognoza pogody mówiąca o całkowitym zaniku wiatru. Jeszcze na 20 minut przed sygnałem startowym  do ostatniego wyścigu wiało 15 węzłów, a 10 minut później już tylko 8 węzłów. Nie wszyscy zdążyli zmienić genuy na lżejsze i głębsze w kształcie. Na sekundy przed startem wiatr zmienił kierunek o 90 stopni, ale komisja nie zareagowała na to. Wystartowaliśmy idealnie na sporej szybkości tuż przy boi robiąc bardzo szybko zwrot przez sztag na lewy hals, by pożeglować prosto na pierwszy górny znak. Open Season, z którym walczyliśmy o zwycięstwo, dotknął boję startową i musiał wykonać karne kółko. Mimo tego, że prowadziliśmy wyścig ze sporą przewagą, wiedziałem, że tylko wiatr może nam pokrzyżować plany. Metę przekroczyliśmy jako 1 wally, ale wiatr wzmagał się cały czas podczas ostatniej części tego wyścigu, co spowodowało, że jachty będące za nami dystans pokonywały znaczniej szybciej. To zaważyło, że Open Season nadrobił stracony czas i po przeliczeniu pokonał nas o 10 sekund! To dużo i mało… my pożeglowaliśmy doskonały wyścig i widocznie tak musiało być.
Open Season wygrał te regaty, my zajęliśmy drugie miejsce, dające nam zwycięstwo w klasyfikacji generalnej po całym sezonie!!! Mieliśmy taką samą liczbę punktów co Magic Carpet, ale na naszą korzyść zdecydowała większa ilość pierwszych miejsc.
Sezon letni praktycznie się zakończył, teraz czas pomyśleć o bojerach i następnym sezonie letnim. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie Larry Elisson i Ernesto Bartarelli dojdą do porozumienia, co by bardzo przyspieszyło rozwój wydarzeń w regatach o Puchar Ameryki. Prawdopodobnie pierwsze rozmowy były bardzo obiecujące….

Pozdrowienia z Lupstycha,
Karol

Ten wpis został opublikowany w kategorii Żeglarstwo morskie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.