Regaty flotowe zakończyliśmy na 7 miejscu, co dało nam też 7 pozycję w klasyfikacji generalnej. Odzwierciedla ona dokładnie nasze miejsce w szeregu, przynajmniej na razie, bo wyraźnie widać ciągły progres naszego zespołu.
Poziom sportowy w klasie RC 44 jest bardzo wysoki i ciągle rośnie a na nadrobienie zaległości i zmniejszenie dystansu potrzeba sporo czasu oraz dużych nakładów finansowych. Klasa RC 44 nie jest typową klasą one design, bo w wielu obszarach mających duży wpływ na szybkość jachtu pozostaje sporo miejsca na optymalizację oraz zmiany. Nie mam tu na myśli tylko samych żagli, do projektowania których zatrudnia się najlepszych designerów a na ich testowanie poświęca się bardzo dużo godzin. Obecnie czołowe teamy zatrudniają po 2-3 specjalistów najwyższej klasy do stałego udoskonalania niewidocznych gołym okiem detali technicznych jachtu i jego serwisowania podczas regat. To wszystko ma duży wpływ na szybkość i lżejszą jego obsługę. Biorąc pod uwagę też fakt, że człon załóg większości jachtów stanowią doskonali żeglarze z doświadczeniami w Pucharze Ameryki i startujący razem od wielu lat na innych jachtach, to osiągane przez nas wyniki są zadowalające.
W bardzo krótkich wyścigach flotowych liczyły się przede wszystkim dobry start i dobra szybkość jachtu, której nam niestety brakowało. Nie byliśmy w stanie utrzymać się z najlepszymi i dopłynąć do layline korzystnej strony 1. halsówki a jeden zwrot więcej nie dawał szansy na miejsce w czołowej piątce na 1. znaku. Brakuje nam niewiele, ale wiadomo, że najtrudniej jest zrobić ten ostatni, z pozoru mały krok, który pozwoli na osiąganie lepszych rezultatów. Najważniejsze jest to, że mamy plan i jest on realizowany. Mam nadzieję, że już na mistrzostwach świata, które odbędą się w listopadzie w Dubaju, będziemy żeglować szybciej i nie wolno zapominać, że podczas tych trudnych regat na jeziorze Garda mieliśmy też wiele pozytywnych momentów pozwalających na optymistyczne spojrzenie w przyszłość.
Pozdrawiam,
Karol Jabłoński