Rolex Maxi Cup

Wczoraj wróciłem z Porto Cervo z regat Rolex Maxi Cup, w których przez ponad tydzień ścigałem się na 148 stopowym jachcie Saudade. Właścicielem tej wspaniałej, zbudowanej przed rokiem, jednostki regatowo – turystycznej jest Albert Buel, wielki fascynat żeglarstwa. To właśnie na jego jachcie klasy ,,jedna tona‘‘, dokładnie przed  20 laty, rozpocząłem moją przygodę z regatowym żeglarstwem morskim. To najnowsze 48 metrowe, dziewiąte już Saudade zostało zbudowane przez włoską stocznię jachtową Wally, waży 160 ton, długość masztu wynosi 60m, powierzchnia żagli na wiatr to 1000 m2 a max. pow. z wiatrem to 2000 m2.  Załogę stanowi 28 żeglarzy, z czego większość to amatorzy z różnych krajów. Szoty i fały zrobione  ze specjalnych materiałów są tak grube, że zawijając je na ogromnych kabestanach, ma się wrażenie, że trzyma się w ręku bardzo gruby drut. Siły i obciążenia panujące na tym jachcie są olbrzymie, szczególnie przy bardzo silnym wietrze i dużej fali, warunkach panujących podczas minionych regat.

fot. Carlo Baroncini

Ściganie na takim jachcie jest ,,odrobinę‘‘ inne, chociaż podczas wyścigów wyciska się z jachtu i załogi maksimum. Najważniejszym  aspektem jest jednak bezpieczeństwo. Najmniejszy błąd może mieć poważne konsekwencje i nie mam tu na myśli straty czasu, uszkodzenia osprzętu lub porwania żagli a zdrowie załogi. Dzień przed regatami na 140‘jachcie Visione, którego właścicielem jest Hasso Platner, jeden z żeglarzy w ułamku sekundy stracił kciuk. U nas podczas zrzucania dużego genackera o pow. 1500m2 jeden z załogantów upadł i złamal sobie żebra a drugi doznał poważnej kontuzji stawu ramiennego. Ode mnie jako taktyka i doradcy sternika, którym jest właściciel jachtu, wymagane jest przede wszystkim podejmowanie właściwych decyzji z odpowiednim czasowym wyprzedzeniem i zakomunikowanie tego co chcemy zrobić do załogi. Praktycznie niemożliwe jest poprawne wykonanie żadnego manewru bez skoordynowanej  współpracy wszystkich żeglarzy.

fot. Carlo Baroncini

Najbardziej ekscytującą  a zarazem najważniejszą częścią wyścigu jest start. Komisja regatowa ustawiała relatywnie krótką linię startową. Biorąc pod uwagę fakt, że 8 potężnych jachtów miało ten sam cel, aby wystartować na optymalnej szybkości z korzystnej jej strony, to można sobie doskonale wyobrazić jaki był ścisk i jak trudne było wykonanie tego zadania. Mimo tego, że nasz jacht był największym i najcięższym, to wszystkie starty były bardzo dobre, co zwiększało szanse na uzyskanie dobrego rezultatu. Niestety, z wyjątkiem ostatniego  wyścigu mieliśmy spore problemy techniczne. Kilka razy urywał nam się szot genakera, jednego dnia przed startem przestał funkcjonować główny cylinder hydrauliczny i musieliśmy zawrócić do portu. Było to trochę frustrujące, ale w bardzo wietrznych warunkach pogodowych  byliśmy zadowoleni, że mieliśmy tylko takie ,,małe‘‘problemy.

fot. Rolex / Carlo Borlenghi

Teraz Saudade jest w drodze do stoczni w Genule, gdzie  będą wykonane prace serwisowe, a potem zostanie przeprowadzony na Karaiby, gdzie weźmie udział w cyklu regat.

Pozdrowienia,
Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Żeglarstwo morskie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.