Louis Vuitton Trophy – dzień 1

Wszystko wskazuje na to, że będą to bardzo specyficzne regaty. Mając do dyspozycji tylko dwa jachty i ambitny program regatowy, załogi mają bardzo mało czasu na przygotowanie się do wyścigu. Taka sytuacja zdecydowanie faworyzuje teamy, które trenowały na tych jachtach.
Dzisiaj byliśmy czwartą parą i po bardzo długim oczekiwaniu, wystartowaliśmy o godzinie 19.10. Po przejęciu jachtu nie było nawet czasu, aby przed wyścigiem zrobić dwa zwroty. Ruszyliśmy prosto do boju. W  fazie startowej kontrowaliśmy naszego rywala, którym był team doświadczonego francuza Bertrande Pace i wszystko wskazywało, że będziemy mieli super start. Niestety ostatni nie najlepiej wykonany zwrot przez rufę, spowodował, że straciliśmy sporo szybkości i przeciwnik wymknął mi się z praktycznie beznadziejnej dla niego sytuacji. Jacht NZ 84 jest bardzo specyficzny i “nie lubi” gwałtownych zmian kursu przy małej szybkości. Praca trymerów musi być bardzo delikatna, aby nie stracić kontroli nad sterownością. Niestety, aby poznać specyfikę takiego jachtu, trzeba potrenować na nim sporo czasu, nie zrobi się tego bez wypływania sporej ilości godzin.
Na górnym znaku mieliśmy stratę tylko 11 sekund i wszystko było jeszcze możliwe. Niestety przed dolną boją mieliśmy spore problemy podczas stawiania genuy i zrzucania genakera, który wpadł do wody. Straciliśmy sporo dystansu i było po wyścigu. Do portu wróciliśmy w zupełnych ciemnościach, zmęczeni bardziej mentalnie niż fizycznie. Wyraźny jest brak opływania.
Dzisiejsze pojedynki przegrały również zespoły Team Origin, Artemis i Mascalzone Latino, które bardzo solidnie przygotowywały się do tych  regat.
Jutro żeglujemy z włoską Azzurą i ma wiać mały wiatr.
Powinno być lepiej, pozdrawiam
Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Louis Vuitton Trophy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.