Louis Vuitton Trophy – dzień 3

Photo copyright: LouisVuittonTrophy.com

Silny wiatr nie jest naszym sprzymierzeńcem w tych regatach, brak treningów bardzo odbija się na technice żeglowania naszego zespołu. Co prawda z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale to mały powód do zadowolenia, bo rywale są bardzo dobrze przygotowani do tych regat.

Dzisiaj żeglowaliśmy z teamem Artemis, którego skipperem jest Paul Cayard a sternikiem Terry Hutchinson i cała załoga naszpikowana jest doświadczonymi żeglarzami. Wyścig odbył się przy silnym wietrze 22-25 węzłów i dla nas był to praktycznie pierwszy dzień w takich warunkach. Mimo tego, że przed wyścigiem omówiliśmy dokładnie w jaki sposób będziemy wykonywać poszczególne manewry, wiedziałem doskonale, że na wodzie będzie bardzo ciężko, bo przecież nie ma cudów i wszystkie manewry trzeba przećwiczyć setki razy.
Do tego nasz czołowy grinder Federico, nabawił się niestrawności żołądka i teraz leży w łóżku, a dokładniej mówiąc więcej czasu spędza w toalecie…
W fazie przedstartowej, wpływając z lewej strony nie mieliśmy zbyt dużego pola manewru. Terry jako jacht prawohalsowy miał dużą kontrolę, a ja próbowałem wymknąć się z opresji wykonując sporo manewrów i zwrotów. Podczas jednego zwrotu przez rufę, sędziowie uznali, ze wykonałem go zbyt blisko, za co dostaliśmy penalty. Sam start był dobry, mieliśmy dużą szybkość i wykonaliśmy jako pierwsi zwrot na lewy hals, co było naszym planem. Niestety po kilku zwrotach przez sztag nasz rywal objął prowadzenie. Na 1. kursie z wiatrem zbliżyliśmy się dosłownie na kilka metrów i okrążyliśmy ten sam znak robiąc natychmiastowy zwrot przez sztag. Cały manewr był perfekcyjnie wykonany, do momentu zwrotu, po którym nasz rosyjski kolega nie wybrał bagsztagu. Jacht stracił dużo szybkości i doskonałą pozycję do ataku. Małe błędy, które ciągle popełniamy są skrupulatnie wykorzystywane przez naszych rywali. Mam nadzieję, że z czasem będzie ich coraz mniej.
W tych silnowiatrowych warunkach 17 osobowa załoga musi pracować perfekcyjnie jak najlepszy szwajcarski zegarek, ale żeby dojść do tej perfekcji żeglarze muszą spędzić setki godzin na ciężkim treningu. Team Origin z Benem Ainslie za sterem prowadząc wyścig z Teamem New Zealand nie okrążył dziś dolnego znaku, bo załoga miała problemy z postawieniem genuy i zrzuceniem genakera. Ta sytuacja doskonale odzwierciedla  jak skomplikowane jest żeglowanie na tych jachtach i nawet doświadczone załogi mogą mieć poważne problemy z wykonaniem pozornie prostych manewrów.

Na jutro zapowiadany jest bardzo silny wiatr 25 – 30 węzłów i bardzo możliwe, że organizatorzy regat zdecydują o przesunięciu wyścigów na niedzielę.
Pozdrawiam,
Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Louis Vuitton Trophy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.