Cascais – AUDI MED CUP – dzień 5

W niedzielę  przy wietrze wiejącym z siłą do 25 węzłów i dużej fali rozegraliśmy dwa ostatnie wyścigi. W tych warunkach prawa strona trasy była korzystniejsza i w fazie przedstartowej trwała spora walka o najlepszą pozycję do wystartowania  w pobliżu statku komisji regatowej. W pierwszym  wyścigu do 20 sekund przed startem wszystko wskazywało, że będziemy mieli perfekcyjny start, który umożliwi nam natychmiastowy zwrot na lewy hals i pożeglowanie w stronę brzegu. Niestety, nie spodziewałem się, że Paul Cayard, sterujący jachtem Artemis znajdującym się po mojej zawietrznej stronie, na ok. 10 sekund przed sygnałem startu wyostrzy do  linii wiatru i dosłowonie zaparkuje przy statku komisji regatowej zamykając mi drogę. W momencie startu jego  jego jacht żeglował z szybkością ok. 2 – węzłów a ja niestety musiałem wykonać dwa zwroty przez sztag, aby wystartować. W międzyczasie wszyscy rywale odpłynęli bardzo daleko.  Paul osiągnął swój mały cel, ale stracił też szanse na dobrą lokatę w tym wyścigu. Byłem bardzo zły na siebie, że nie przewidziałem takiego posunięcia, które jest bardzo typowe w regatach meczowych lub w  decydujących o zwycięstwie wyścigach flotowych. Na metę przypłynęliśmy na miejscu 11, chociaż na ostatnim kursie z wiatrem żeglowała za nami  załoga teamu Origin, którego sternikiem jest Ben Ainslie. Nie mogliśmy wykonać zwrotu przez rufę, bo mieliśmy podczepiony tylko 1 szot genakera…
Drugi wyścig to dobry start, dobra taktyka i w miarę poprawna praca załogi. Na ostatnim kursie do mety straciliśmy 1 pozycję i przekroczyliśmy ją na 4 miejscu. Powodem była mniejsza szybkość, bo zmuszeni byliśmy żeglować dużo pełniej i wolniej na mniej optymalnym genakerze A2. A4 rozerwał się w kawałki na 1 kursie z wiatrem…

Photo copyright: Studio Borlenghi/Audi MedCup

W punktacji generalnej regat zajęliśmy 7 miejsce, zaprzepaszczając szansę na lepszą lokatę. Dwa zupełnie nieudane wyścigi w tym wybornym gronie były bardzo kosztowne. Dobrą wiadomością jest to, że między jachtem 8 a 2 jest nieduża różnica punktowa, którą będzie można nadrobić w następnych regatach. Do klasyfikacji całego MedCup circuit zalicza się bowiem punkty z wszystkich wyścigów tego sezonu. Walka o każde miejsce będzie więc zacięta.

Dzisiaj  o godzinie 10.30  przyleciałem z Lizbony wraz z większością innych żeglarzy wyczarterowanym samolotem do Olbii na Sardynii. Od jutra zaczynamy oficjalne treningi na jachtach klasy AC, by przygotować się do kolejnych regat Louis Vuitton Trophy.  Wszystkie Teamy mieszkają na wyspie La Maddalena, gdzie znajduje się główna baza logistyczna regat.

pozdrawiam z bardzo wietrznej Sardynii

Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii MedCup. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.