MEDCUP Barcelona – dzień 2

Dzisiejsze trzy wyścigi odbyły się przy wietrze 9 – 12 węzłów i typowej dla tego akwenu bardzo wysokiej i krótkiej fali. Z miejscami 6-10-6 plasujemy się na 9 miejscu i nie ukrywam, że jest to pozycja daleka od naszych oczekiwań, ale w tych warunkach nie żeglujemy wystarczająco szybko, aby idealnie plasować jacht względem rywali i sporych zmian wiatru. Te wyścigi pokazały też jak dużo pracy musimy jeszcze wykonać, aby ten jacht żeglował z optymalną prędkością. Nie jestem zadowolony z moich startów, ale jestem przekonany, że uda mi się je poprawić, co umożliwi Rodowi lepsze realizowanie zadań taktycznych i ułatwi nam wszystkim ściganie się. Te bardzo trudne warunki wietrzne i falowe wymagają idealnego zgrania załogi, trymerzy muszą prawie nieustannie zmieniać ustawienie żagli. Tutaj też mamy jeszcze bardzo dużo do polepszenia.
W drugim wyścigu, podobnie jak i w pierwszym, dolną boję okrążyliśmy na dobrym 4 miejscu, aby stracić wiele pozycji ok. 300 metrów przed górnym znakiem, kiedy kolejno kilku naszych rywali zmusiło nas do wykonania serii zwrotów przez sztag, które przy tej wielkiej i stromej fali są bardzo kosztowne. Na trasie regat jest bardzo ciasno i jak zwykle wszyscy walczą o każdy metr i czasami trzeba mieć odrobinę szczęścia, aby mieć możliwość żeglowania na czystym wietrze i robienia jak najmniejszej liczby zwrotów. W tych wyścigach nie mieliśmy łatwego życia i wyglądało to tak, że każdy, kto miał okazję nam je utrudnić, robił to. Można to też zinterpretować bardzo pozytywnie, bo pokazuje to, że traktują nas jako bardzo mocny zespół.

Jutro ma wiać mniej a do tego na nasze nieszczęście wysokość fali ma się nie zmienić. Jacht nasz dużo bardziej „lubi” płaską wodę, ale o niej możemy na razie tylko pomarzyć.

pozdrawiam,

Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii MedCup. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.