Cartagena – Audi MedCup 2010

Już od soboty jestem w Cartagenie, gdzie od wczoraj rozgrywane są kolejne regaty  z cyklu Audi MedCup 2010, w których bierze udział 11 zespołów.
Pierwsze trzy dni są jak zwykle poświęcone na treningi, podczas  których  testujemy szybkość jachtu, sprawdzamy nowe żagle i staramy się  optymalnie poznać warunki wietrzne panujące na tym akwenie. Dużym zaskoczeniem dla wszystkich jest spory prąd wodny, zmieniający często kierunek, którego siła dochodzi nawet do 2 węzłów.

Cartagena 1 dzień

Rozegraliśmy dwa wyścigi przy wietrze 12 – 16 węzłów i sporym prądzie, powodującym, że prawa strona trasy była tą, w którą wszyscy chcieli pożeglować. Taka sytuacja powoduje zaciętą walkę przed startem o najlepszą pozycję przy statku komisji regatowej. Prąd miał kierunek przeciwny do kierunku wiatru, co powodowało, że fala była krótka i wysoka. W takich warunkach bardzo trudne jest uplasowanie jachtu we właściwym miejscu na około 2 minuty przed startem. Ja wybrałem wariant bardziej konserwatywny, tzn. start ze środka linii startu, który zaowocował dobrym miejscem na około 200 metrów przed górnym znakiem. Niestety mały błąd taktyczny spowodował, że znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji i zamiast okrążyć go na 5 pozycji to straciliśmy wszystko próbując wykonać ryzykowny manewr, który był praktycznie nie do zrealizowania przy tym silnym wietrze. Próba odpadnięcia za rufą żeglującego prawym halsem jachtowi Quantum Racing nie wyszła, ponieważ nie poluzowany obciągacz bomu grota spowodował, że straciłem kontrolę nad jachtem i musiałem ratować sytuację, próbując uniknąć kolizji, robiąc tzw. crash tack. Rywal protestował, a my wykonaliśmy karę. Pozytywnym aspektem tego wyścigu było to, że z ostatniego miejsca udało nam się jeszcze awansować o trzy pozycje finiszując na 8 miejscu.
Drugi wyścig to bardzo dobry start, po którym do ostatniego zwrotu przez rufę na ostatnim kursie do mety żeglowaliśmy na drugiej pozycji tuż przed Emirates Team New Zealand. Niestety prosty błąd obu rosyjskich trymerów, spowodował, że podczas wykonywania tego manewru nowy zawietrzny szot wpadł po dziób i straciliśmy bardzo dużo dystansu. Udało nam się obronić trzecie miejsce odpierając atak argentyńskiego jachtu Matador, na którym żeglują Francesco Bruni i Vasco Vascotto.

Po dwóch wyścigach zajmujemy przyzwoite 5 miejsce, ale to dopiero początek rywalizacji w tych długich regatach.

Pozdrowienia,

Karol Jabłoński

Ten wpis został opublikowany w kategorii MedCup. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.