Cagliari – AUDI MED CUP – dzień 1

W pierwszym dniu regat w bardzo skomplikowanych warunkach wietrznych rozegraliśmy 3 wyścigi. Wiatr bardzo często zmieniał kierunek o 20 – 30 stopni a do tego był bardzo szkwalisty. Niesamowicie trudno było przewidzieć, która strona trasy będzie korzystniejsza. Teraz można stwierdzić, że lepsza była lewa strona trasy, ale nie zawsze.
W każdym starcie naszym celem było wystartowanie spod boi. Nasz jacht przy krótkiej i wysokiej fali nie żegluje najszybciej, a właśnie taka pozycja dawała możliwość pożeglowania dłużej prawym halsem na prawie optymalnej szybkości. Podobny cel miały niestety też inne zespoły i walka o tzw. pin była zacięta. Dopiero w 3 wyścigu po zażartej walce z Luna Rossą udało mi się zrealizować założenie taktyczne, ale zapłaciłem za to wysoką cenę, bo przekroczyliśmy linię startu odrobinę wolniej. W tak wyrównanej flocie jachtów każdy metr się liczy i trudno jest odrobić straty. Mimo tego górny znak okrążyliśmy na doskonałej 3 pozycji i na takiej też ukończyliśmy 3 wyścig.

Cagliari, dzień 1. Foto: medcup.org

W pierwszym żeglowaliśmy bardzo skoncentrowanie i czekaliśmy na okazję do ataku, bo na pierwszym górnym znaku za nami nie było… nikogo. :) Mieliśmy na prawdę przyzwoity start, ale na  pierwszej  halsówce  kilka razy stanęliśmy niefartownie w dziurze  bez wiatru a inne jachty „pojechały” górą i dołem. Na ostatnim kursie z wiatrem dosłownie „rzutem na taśmę” finiszowaliśmy na 6 miejscu wyprzedzając minimalnie Team Origin i Emirates TNZ.
W starcie do drugiego wyścigu, na 20 sekund przed sygnałem startu, kiedy już nabierałem pełnej szybkości, aby wystartować spod boi, Luna Rossa żeglując lewym halsem „podłożyła” nam się tak blisko, że musiałem zmienić kurs aby uniknąć kolizji. Wywiesiliśmy flagę protestową, ale co z tego, kiedy zawalili mi cały start!  Mimo tego Rod Dawson wykonał super robotę i na górnym znaku byliśmy na 6 miejscu z niedużą stratą do innych jachtów. Za nami też było ciasno, ale konsekwentna żegluga dała nam dobre 5 miejsce.
Był to bardzo trudny i ciężki dzień w biurze, po którym zajmujemy bardzo dobre 4 miejsce. To dopiero początek rywalizacji i sporo może się jeszcze zmienić. Nam by bardziej „pasowała” płaska fala, ale niestety jutro ma być podobnie.
Pozdrawiam potężnie zmęczony,

Karol Jabłoński

52 series and 42 series Skippers. Foto: medcup.org

Ten wpis został opublikowany w kategorii MedCup. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.