Mistrzostwa Szwecji – 2 miejsce

Regaty te odbyły się  w miniony weekend na jeziorze Vasman koło Ludvika i wzięło w nich udział 33 zawodników.  W czwartek o 18 wypłynąłem promem do Nyneshamn na południe od Sztokholmu i o 12.30 ruszyłem w drogę. Na miejsce dotarłem około godziny 16,  rozpakowałem i przygotowałem sprzęt. Na lód można było wjechać samochodem, co eliminuje długie i uciążliwe noszenie sprzętu.

Sobota to piękna słoneczna pogoda, oczekiwanie na wiatr i wiele rozmów.  Mieliśmy nadzieję, że powieje pod wieczór, jak słońce zacznie się chować za horyzont, byliśmy przygotowani do startu. I faktycznie tak się stało, ale wiatru starczyło jedynie na dwa okrążenia, wyścig został przerwany. Mimo to dobrze było trochę pożeglować i pobiegać  po niezbyt równej powierzchni lodu, przyzwyczaić głowę i ciało do tych niezbyt komfortowych warunków.

Team Polska – od lewej Łukasz Zakrzewski, Tomek Flisiak mieszkający w Szwecji od wielu lat, Marek Biernat i karol

W niedzielę zaczęło wiać dopiero w południe, jak temperatura powietrza podniosła się z – 10 do 0.

Rozegraliśmy 6 wyścigów, na relatywnie krótkiej trasie, przy coraz silniejszym , szkwalistym i zmiennym w kierunku  wietrze.  Żeglowałem w miarę szybko i poprawnie taktycznie co wystarczyło na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i na 1 w mojej ,,nowej’’ kategorii + 60 czyli Masters :-) a więc srebro i złoto :-) . Tego dnia Łukasz Zakrzewski był klasą dla siebie, wygrywając 5 z 6 wyścigów i raz finiszując na 7 miejscu. Miałem z nim ,, kontakt wzrokowy’’ i czasami było blisko :-) . Nie ukrywam, że jestem zadowolony z tego, że mimo mojego wieku, dużo wolniejszych startów, jeszcze czasami mogę rywalizować z dużo młodszymi zawodnikami. 3 miejsce zajął Oscar Svensson, najbardziej utalentowany młody bojerowiec ze Szwecji, aktualny mistrz świata juniorów oraz ubiegłoroczny brązowy medalista mistrzostw świata rozegranych w Norwegii.

Były to moje … trzecie regaty w tym sezonie i raczej ostatnie.  W Polsce nie odbyła się żadna impreza centralna, niestety. Klimat się zmienia, trzeba się do tego dopasować i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach  będziemy częściej podróżować na północ, aby się pościgać.

Na DN-ie pierwszy raz ,,poleciałem’’ mając 14 lat na jeziorze Tałty, gdzie wtedy mieszkałem. Pamiętam doskonale ten dzień, lód pokryty małą warstwą śniegu, średni wiatr, pierwsze mało kontrolowane ,,samoloty’’ czyli unoszenie się nawietrznej płozy nad lód i … kolizję z zaprzęgiem rybaków, którzy za traktorem na bardzo długiej linie ciągnęli sanie. Zobaczyłem ją za późno i nic nie mogłem zrobić, aby uniknąć kolizji. Na całe szczęście nic mi się nie stało, bo uderzenie było zamortyzowane.

Od tamtego dnia minęło 47 lat, wzlotów i upadków, przerw spowodowanych udziałem w profesjonalnych projektach żeglarskich. Sport ten dał mi i daje nadal wiele radości, był, jest i będzie pasją mojego życia. Miałem szczęście uprawiać go w ,, najlepszych’’ latach, być świadkiem i częścią olbrzymiej siły napędowej jego ogromnego rozwoju technologicznego i tworzyć jego historię. Bojery były i są nadal idealną platformą do doskonalenia moich umiejętności żeglarskich i precyzji oraz nauki cierpliwości w perfekcyjnym przygotowywaniu sprzętu, pochłaniającym wiele godzin.  To bojery pomogły mi osiągać sukcesy na wodzie, stać się jednym, z najbardziej wszechstronnych  żeglarzy na naszym globie. Ale co najważniejsze, dzięki bojerom poznałem bardzo wielu wspaniałych ludzi, z którymi wspólnie przeżywałem i przeżywam przygodę pod nazwą bojery, są to przyjaźnie na całe życie.  Mimo tego, że jest to sport ekstremalny, challengujący granice wytrzymałości ciała i wysysający ostatki sił, był dla mnie zawsze swoistym ładowaniem baterii, resetem  głowy i  dodającym energii życiowej.

teraz nadszedł czas na przygotowania do sezonu letniego, który będzie bardziej lightowy w porównaniu z poprzednimi sezonami :-) ale nadal będę się ścigał

pozdrowienia z Olsztyna

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

50 Mistrzostwa świata w kl. DN – II miejsce

Mistrzostwa świata odbyły się na  jeziorze  Kegonsa koło Madison – Wisconsin, gdzie dokładnie 6 lat temu wygrałem te regaty – wtedy miałem 55 lat…

Rozegraliśmy 6 trudnych i wyczerpujących wyścigów. Pierwszy w niedzielę i ostatni we wtorek przy bardzo słabym, szkwalistym i zmiennym w kierunku wietrze, gdzie oprócz umiejętności trzeba było mieć dużo szczęścia.  Poniedziałek  był dla mnie najbardziej wyczerpującym dniem jaki pamiętam.  4 długie wyścigi przy wietrze 6-8 m/s, bardzo duże szybkości na lodzie pokrytym zmarzniętymi zaspami tworzącymi bardzo wyboistą powierzchnię kosztowały mnie ekstremalnie dużo sił.  W ostatnich dwóch wyścigach zrobiłem dwa błędy, których przyczyną było najwyraźniej duże zmęczenie, nie zdarzały mi się do tej pory… Wiedziałem doskonale, że strata 3- 4 punktów w tak wyrównanej stawce będzie ,,bolesna’’ w końcowej klasyfikacji.

Matt Struble i Robert Graczyk  żeglowali najrówniej tego dnia i wysunęli się na prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Ja i tak byłem zadowolony z moich miejsc, bo w podobnych warunkach wietrznych i lodowych panujących na ostatnich regatach w Estonii nie mogłem nawiązać równorzędnej rywalizacji z moimi kolegami z reprezentacji.

Dokładnie 30 lat temu w USA na jeziorze Geneva zdobyłem po raz pierwszy tytuł vice mistrza świata, ten jest szóstym w  kolekcji  do której należy dodać 12 tytułów mistrzowskich.  Piękna kariera, która powoli dobiega końca… nadszedł czas zmienić podejście do tego pięknego ale bardzo wyczerpującego fizycznie sportu.

W piątek wracam do Polski, w końcu…

 

Pozdrowienia z Madison

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

J 70 winter series Barcelona,

Ostatnie 7 dni spędziłem bardzo aktywnie żeglując po prawie pięcioletniej przerwie na J 70. Piotr Tarnacki, wielokrotny mistrz świata, kreator i mózg teamu 77racing zaprosił mnie do udziału w 3 dniowym treningu i kolejnej edycji zimowej serii regat w bardzo popularnej oczywiście tylko za granicą naszego kraju klasie  J 70.

W Barcelonie pogoda o tej porze roku nie jest optymalna, panują zazwyczaj niestabilne w sile i kierunku wiatry i spora fala. Tak było i tym razem, ale te 6 dni intensywnego żeglowania na tej relatywnie małej żaglówce sprawiło mi bardzo dużo przyjemności oraz…. bólu w mięśniach, które nie są przyzwyczajone do nietypowych obciążeń.  Długie dni ,,w biurze’’ ale za to przy słonecznej pogodzie wykorzystaliśmy optymalnie na realizację naszych zadań. W regatach, w których nie był najważniejszy wynik, pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z załogami hiszpańskimi, które należą do czołówki światowej.  Trymując grota i robiąc taktykę w tych zmiennych warunkach miałem pełne ręce roboty i muszę się przyznać, że brakowało mi i nadal brakuje opływania regatowego, w klasie, w której dosłownie metry decydują o czołowych miejscach. Mimo to kilka razy zameldowaliśmy się na mecie w trójce. Mieliśmy wiele doskonałych momentów, szybkościowo, taktycznie i technicznie, ale też kilka razy pogrążył nas brak agresywnej strategii i jej realizacji, która często była kluczem do sukcesu. Faktem jest, że ,,mierzyliśmy siły na zamiary’’, bo był nasz pierwszy start w tym bardzo obiecującym składzie. Dalsze starty zaplanowane są już w lutym przyszłego roku.

Ja teraz zaczynam koncentrować się na bojerach :-)

Pozdrowienia z Olsztyna

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

LVDST dzień ostatni

Prawie 2 godziny czekaliśmy na ustabilizowanie się warunków wietrznych, ale tym razem w … deszczu.

Start do ostatniego wyścigu.

Kiedy w końcu KR zdecydowała się na ruszenie procedury startowej, wiatr zaczął słabnąć i starczyło go jedynie na 20 minut pierwszej halsówki. Wyścig został przerwany, co oznacza, że kończymy regaty na 6 miejscu, a na trzecim w klasyfikacji jachtów Wally, co spokojnie możemy uznać za dobry wynik. Był to ostatni start na tym jachcie a na wiosnę będziemy testować nową jednostkę, która powinna dać nam więcej radości w ściganiu.

 

Po powrocie do domu ruszam powoli z przygotowaniami do sezonu bojerowego. Mam nadzieję, że zima będzie chłodniejsza od poprzedniej i że pozamarzają większe jeziora na Mazurach.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

LVDST dzień 3

Ponownie czekaliśmy na przyjście wiatru, który w końcu powiał na krótko z siłą 6 węzłów. Boję rozprowadzającą okrążyliśmy w małej odległości za szybszymi jachtami i wszystko wyglądało OK. Sprawnie postawiliśmy Code O i na ,,połówce’’ zmierzaliśmy prawym halsem w stronę następnego znaku oddalonego o 5 mil. Niestety wiatr osłabł i skręcił w prawo o 60 – 80 stopni, co automatycznie spowodowało, że jachty z przodu zwiększyły swoją przewagę. Postawiliśmy genackera i halsowaliśmy w dół trasy, przy sile wiatru 3-5 węzłów. Było to bardzo frustrujące, bo wiedzieliśmy, że tych strat nie da się już odrobić, tym bardziej, że KR skróciła trasę i po okrążeniu dolnego znaku pożeglowaliśmy prawie jednym lewym halsem w kierunku mety.

Był to kolejny bardzo trudny wyścig dla naszego teamu, który potwierdził znany fakt, że poniżej 8 – 9 węzłów nie mamy szans na nawiązanie równorzędnej walki.

Na razie zajmujemy 6 miejsce w klasyfikacji generalnej, które będzie trudno utrzymać.

 

Dziś ostatni wyścig, jedyna zmiana w pogodzie to prognozowane są przelotne opady i burze…

Słaby, zmienny wiatr. Ufffff.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

LVDST – dzień 2

 

Prognozowany silniejszy wiatr niestety nie pokazał się i wróciliśmy do portu krótko przed 19.00.  Opóźniony o ponad godzinę start do 25 milowego wyścigu rozegraliśmy przy słabych podmuchach, które niestety nie są sprzymierzeńcem naszego ciężkiego jachtu.

Mimo dobrego startu i poprawnego rozegrania pierwszej części halsówki wyprowadzającej z zatoki, systematycznie traciliśmy dystans do lżejszych i dużo szybszych jachtów naszych rywali.  Charakterystyka trasy i równy wiatr nie pozostawiały nam realnych opcji taktycznych, na zrobienie czegoś ,,szczególnego’’.

Zajęliśmy 7 miejsce, za trzema  wyścigowymi jachtami klasy mini maxi 72, które nie powinny ścigać się z nami oraz za trzema nowoczesnymi Wally 100.  I to jest bardzo dobre wynik w tej flocie jachtów.

Dzisiaj jest dzień wolny od wyścigów, a na piątek i sobotę prognoza zapowiada słaby wiatr…

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Les Voiles de St.Tropez

Tradycyjnie o tej porze roku w St. Tropez spotykają się najróżniejsze jachty, żeglujące po morzach i oceanach. Od pięknie odrestaurowanych ,,klasyków’’ do najbardziej zaawansowanych technologicznie maszyn regatowych.

Dla naszego teamu, którego siłą napędową są najlepsi polscy żeglarze zawodowi, są to ostatnie regaty na piętnastoletnim jachcie Y3K. Nowy  zostanie zwodowany  na wiosnę przyszłego roku a pierwszymi regatami będzie Maxi Yacht Rolex Cup rozgrywany corocznie na Sardynii w Porto Cervo.

Warunki pogodowe o tej porze roku zazwyczaj są ekstremalne – albo tu wieje mistral albo nie ma wiatru… i tak jest tym razem, ale przynajmniej jest słonecznie J

Prognoza na cały tydzień jest słabo wiatrowa, a wczorajszy 25 milowy wyścig zaczęliśmy przy 4-5 węzłach a momentami widzieliśmy 2-3 węzły na naszym 48 metrowym maszcie.

Pożeglowaliśmy dobry wyścig zajmując 5 miejsce, co przy tym wietrze jest super osiągnięciem. Jesteśmy najwolniejszym jachtem w naszej klasie, w której znalazły  się też jachty typowo racingowe, takie jak Mini Maxi 72… Przez to sam start i pierwsze minuty wyścigu są bardzo skomplikowane i stresujące, bo nie ważne co zrobimy to inne jachty wyprzedzają nas… Mimo to poradziliśmy sobie doskonale nie tracąc zbyt dużego dystansu. Przeliczniki czasowe niestety są korzystniejsze dla szybszych, lżejszych jachtów, ale do tego faktu zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Po prostu żeglujemy najlepiej jak potrafimy wyciskając maxa z jachtu i nas samych a potem z niecierpliwością oczekujemy na wyniki ;-)

foto finish a Ramblerem – dużo szybszym jachtem, który trochę ,,zbłądził” na trasie

Dziś trochę więcej wiatru… przynajmniej tak jest w prognozie.

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

MYRC dzień 4i5

Tradycyjnie  czwartek jest dniem rezerwowym i wykorzystywany jest na rozegranie zaległych wyścigów. Tym razem wszystkie odbyły się planowo i większość załóg wykorzystała ten wolny dzień  na przygotowanie jachtów do następnych wyścigów, które miały odbyć się przy silnym mistralu oraz odpoczynek.

Piątkowy wyścig pożeglowaliśmy poprawnie, ale niestety trasa składała się w większości z kursów ,,reachingowych”, na których nowocześniejsze jachty naszych wszystkich rywali fruną z dużo większą szybkością. Przywykliśmy już do tego i spodziewaliśmy się, że nie będzie to wyścig, w którym osiągniemy dobry rezultat. Miejsce 8 ,,zrzuciło” nas na 6 pozycję w klasyfikacji generalnej, którą i tak uważam za rewelacyjną w tej flocie. Podobne opinie mają moi znajomi z innych jachtów, którzy doskonale znają potencjał szybkościowy naszego Y3K.

Dzisiaj, ostatniego dnia regat organizator zaplanował start na godzinę 10.00, bo prognozowany mistral miał osiągnąć siłę ponad 35 węzłów w godzinach południowych.  Na 20 sekund przed sygnałem startu KR podniosła flagę AP, a po kilku minutach zdecydowała o wysłanie wszystkich jachtów do portu. Siła wiatru wynosiła już 30 węzłów, która jest znacznie powyżej limitu większości jednostek.

Były to dobre regaty dla Y3K – przedostatnie – na początku października w St. Tropez pożegnamy się z tym wysłużonym i zasłużonym pięknym jachtem. W przyszłym sezonie wystartujemy już na nowym jachcie. Na pewno będzie to nowe, interesujące doświadczenie.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

MYRC dzień 3

Wczoraj rozegraliśmy zaplanowane dwa wyścigi up and down ale musieliśmy czekać do godziny 14 na pierwsze  podmuchy wiatru.

Na krótkiej trasie opcje taktyczne prawie najwolniejszego jachtu w tak licznej flocie są bardzo ograniczone. Tym bardziej jesteśmy zadowoleni z uzyskanych wyników. Miejsce 3 i 6 są wynikiem dobrych startów, konserwatywnej taktyki i doskonałej pracy załogi.

obecnie zajmujemy 6 miejsce w klasyfikacji generalnej. Teoretycznie do rozegrania mamy jeszcze dwa wyścigi, ale nadchodzący mistral może uniemożliwić ściganie się w sobotę. Jutro będzie ,,na granicy” wytrzymałości różnych systemów dla naszego wiekowego już jachtu, będzie się działo :-)

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

MYRC dzień 2

kolejny bardzo intensywny wyścig za nami, w którym zajęliśmy doskonałe 2 miejsce,

Tym razem trasa prowadziła dookoła wyspy Spagio wewnątrz cieśniny między Sardynią a wyspami położonymi na północ. Niewątpliwie Costa Smeralda jest najpiękniejszym akwenem do rozgrywania takich wyścigów.  Piękna sceneria a przede wszystkim bardzo duże zmiany w kierunku i sile wiatru za każdym ,,rogiem” wyspy bądź stałego lądu potęgują intensywność  wyścigu, koncentrację załogi  oraz  zwiększają ilość wykonywanych manewrów.  Na tych wodach ścigam się regularnie od roku 1988 i znam każdy ,,kąt” bardzo dokładnie ale mimo to zawsze trzeba być gotowym na jakieś niespodzianki, które sprawi wiatr. I tym razem było tak, ale zgrana załoga poradziła sobie doskonale w tych trudnych warunkach. Siła wiatru wahała się od 6 do 20 węzłów a kierunek jak wspomniałem zmieniał się często.

ten dobry wynik wpływa pozytywnie na dalszą motywację, bo zdajemy sobie sprawę z wieku naszego jachtu i naszych minimalnych szans w porównaniu z nowoczesnymi jednostkami.

dzisiaj zaplanowane są dwa wyścigi up and down, słaby wiatr, który nie jest naszym sprzymierzeńcem ze względu na dużą wagę jachtu. Ale będzie to kolejny wspaniały dzień w biurze :-)

więcej info na:

https://www.yccs.it/regate-2022/maxi_yacht_rolex_cup-329.html

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone