Jacht Y3K wygrywa Maxi Yacht Rolex Cup w największej klasie Super Maxi

W sobotę około dziesiątej rano, jak wypłynęliśmy z portu, wiatr wiał jeszcze z siłą 9-10 węzłów ale powoli był coraz słabszy.  Komisja regatowa ogłosiła trasę i rozpoczęła procedurę startową. Byliśmy trzecią klasą, a więc mogliśmy obserwować co dzieje się na trasie wyścigu. Na tych dużych jachtach i przy tak słabym wietrze ważne jest uplasowanie się w odpowiednim miejscu i utrzymywanie maksymalnej prędkości. Wiedzieliśmy, że naszą szansą na wygranie tego wyścigu i całych regat będzie  wywarcie presji na naszym rywalu, zmuszeniu go do błędu i przejęciu kontroli nad nim. I tak się stało! Ostatnie dwie minuty przed startem nasz time on distance do linii i lay line były idealne, a jacht Moat nie mógł się rozpędzić, zmuszony do żeglugi za nami w zakłóconym wietrze. Górny znak oddalony około 1,5 mili okrążyliśmy z  ponad dwuminutową przewagą, ale wtedy siła wiatru na topie 50 metrowego masztu wynosiła zaledwie 4 węzły.  KR przerwała wyścig i po ponad godzinnym oczekiwaniu wszystkie załogi wróciły do portu.

Dla nas oznaczało to zwycięstwo w tych regatach, a prowadzenie w tym przerwanym wyścigu podkreśliło, że to my jesteśmy najlepszym zespołem w klasie Super Maxi.

ostatnie sekundy przed startem – za nami nasz rywal.      copy – Karol J

team Y3K   @Karol J

@Karol J  – —– zakończenie regat

@ Karol J@ Karol J@Karol J

z lewej John Cutler – taktyk z czasów Desafio Espańol, po raz pierwszy z nami jako strateg i taktyk, kiedy ja sterowałem jachtem. Z prawej Mike Broughton – Nawigator Legenda :-)

Wszyscy rocznik 1962 – im starsi tym lepsi, jak doskonałe wino :-)

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

MYRC dzień 5

Po wczorajszym dniu poświęconym na odpoczynek i przygotowanie techniczne jachtu, dzisiaj rozegraliśmy relatywnie krótki wyścig przy bardzo słabym wietrze.

Nasza szybkość była odrobinę mniejsza  niż o 15 stóp większego jachtu Moana, a to wystarczyło aby oni objęli prowadzenie i bez problemu utrzymali je na trasie, na której nie było większych możliwości taktycznych. Taki typ wyścigu – follow the leader… Zajęliśmy drugie miejsce i prowadzimy nadal w klasyfikacji generalnej o 1 punkt właśnie przed zwycięzcą tego wyścigu. Jutro jeszcze słabszy wiatr i decydujący pojedynek między nami. Nie ukrywam, że w tych warunkach wietrznych – dziś średnia wiatru to 6 węzłów, przewaga jest po stronie naszego rywala.  Zobaczymy co się wydarzy, niejednokrotnie już wychodziliśmy z takich sytuacji zwycięsko.

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

MAXI YACHT ROLEX CUP, Porto Cervo – Costa Smeralda

po 3 wyścigach rozegranych przy silnym wietrze jesteśmy liderami w klasie Super Maxi,

Nowy jacht Y3K, o długości 31 m, zbudowany w stoczni Wally we Włoszech zaczęliśmy testować dopiero 3 dni przed rozpoczęciem regat.  W pierwszym wyścigu, trwającym ponad 3 godziny, zwyciężyliśmy z przewagą 11 sekund a trzecie miejsce zajął największy jacht Moana ze stratą 45 sekund. Jest ciasno i satysfakcjonującym jest fakt,  że przeliczniki czasowe funkcjonują dobrze. W drugim, prawie 4 godzinnym i bardzo wyczerpującym wyścigu popełniliśmy 2 kosztowne błędy, jeden techniczny przy wykonywaniu zwrotu przez rufę a drugi przy wyborze odpowiedniego żagla na ostatni 5 milowym kurs do mety.  Finiszowaliśmy na 3 miejscu ze stratą ponad 3 minut. Ostatni wyścig pożeglowaliśmy bardzo dobrze i wygraliśmy go z przewagą 1 minuty.

Przed nami jeszcze dwa dni przy odmiennych warunkach słabo wiatrowych i jestem ciekawy jak spisze się w nich ten piękny nowy jacht.

pozdrowienia z najpiękniejszego rewiru żeglarskiego 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Mistrzostwa Szwecji – 2 miejsce

Regaty te odbyły się  w miniony weekend na jeziorze Vasman koło Ludvika i wzięło w nich udział 33 zawodników.  W czwartek o 18 wypłynąłem promem do Nyneshamn na południe od Sztokholmu i o 12.30 ruszyłem w drogę. Na miejsce dotarłem około godziny 16,  rozpakowałem i przygotowałem sprzęt. Na lód można było wjechać samochodem, co eliminuje długie i uciążliwe noszenie sprzętu.

Sobota to piękna słoneczna pogoda, oczekiwanie na wiatr i wiele rozmów.  Mieliśmy nadzieję, że powieje pod wieczór, jak słońce zacznie się chować za horyzont, byliśmy przygotowani do startu. I faktycznie tak się stało, ale wiatru starczyło jedynie na dwa okrążenia, wyścig został przerwany. Mimo to dobrze było trochę pożeglować i pobiegać  po niezbyt równej powierzchni lodu, przyzwyczaić głowę i ciało do tych niezbyt komfortowych warunków.

Team Polska – od lewej Łukasz Zakrzewski, Tomek Flisiak mieszkający w Szwecji od wielu lat, Marek Biernat i karol

W niedzielę zaczęło wiać dopiero w południe, jak temperatura powietrza podniosła się z – 10 do 0.

Rozegraliśmy 6 wyścigów, na relatywnie krótkiej trasie, przy coraz silniejszym , szkwalistym i zmiennym w kierunku  wietrze.  Żeglowałem w miarę szybko i poprawnie taktycznie co wystarczyło na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i na 1 w mojej ,,nowej’’ kategorii + 60 czyli Masters :-) a więc srebro i złoto :-) . Tego dnia Łukasz Zakrzewski był klasą dla siebie, wygrywając 5 z 6 wyścigów i raz finiszując na 7 miejscu. Miałem z nim ,, kontakt wzrokowy’’ i czasami było blisko :-) . Nie ukrywam, że jestem zadowolony z tego, że mimo mojego wieku, dużo wolniejszych startów, jeszcze czasami mogę rywalizować z dużo młodszymi zawodnikami. 3 miejsce zajął Oscar Svensson, najbardziej utalentowany młody bojerowiec ze Szwecji, aktualny mistrz świata juniorów oraz ubiegłoroczny brązowy medalista mistrzostw świata rozegranych w Norwegii.

Były to moje … trzecie regaty w tym sezonie i raczej ostatnie.  W Polsce nie odbyła się żadna impreza centralna, niestety. Klimat się zmienia, trzeba się do tego dopasować i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach  będziemy częściej podróżować na północ, aby się pościgać.

Na DN-ie pierwszy raz ,,poleciałem’’ mając 14 lat na jeziorze Tałty, gdzie wtedy mieszkałem. Pamiętam doskonale ten dzień, lód pokryty małą warstwą śniegu, średni wiatr, pierwsze mało kontrolowane ,,samoloty’’ czyli unoszenie się nawietrznej płozy nad lód i … kolizję z zaprzęgiem rybaków, którzy za traktorem na bardzo długiej linie ciągnęli sanie. Zobaczyłem ją za późno i nic nie mogłem zrobić, aby uniknąć kolizji. Na całe szczęście nic mi się nie stało, bo uderzenie było zamortyzowane.

Od tamtego dnia minęło 47 lat, wzlotów i upadków, przerw spowodowanych udziałem w profesjonalnych projektach żeglarskich. Sport ten dał mi i daje nadal wiele radości, był, jest i będzie pasją mojego życia. Miałem szczęście uprawiać go w ,, najlepszych’’ latach, być świadkiem i częścią olbrzymiej siły napędowej jego ogromnego rozwoju technologicznego i tworzyć jego historię. Bojery były i są nadal idealną platformą do doskonalenia moich umiejętności żeglarskich i precyzji oraz nauki cierpliwości w perfekcyjnym przygotowywaniu sprzętu, pochłaniającym wiele godzin.  To bojery pomogły mi osiągać sukcesy na wodzie, stać się jednym, z najbardziej wszechstronnych  żeglarzy na naszym globie. Ale co najważniejsze, dzięki bojerom poznałem bardzo wielu wspaniałych ludzi, z którymi wspólnie przeżywałem i przeżywam przygodę pod nazwą bojery, są to przyjaźnie na całe życie.  Mimo tego, że jest to sport ekstremalny, challengujący granice wytrzymałości ciała i wysysający ostatki sił, był dla mnie zawsze swoistym ładowaniem baterii, resetem  głowy i  dodającym energii życiowej.

teraz nadszedł czas na przygotowania do sezonu letniego, który będzie bardziej lightowy w porównaniu z poprzednimi sezonami :-) ale nadal będę się ścigał

pozdrowienia z Olsztyna

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

50 Mistrzostwa świata w kl. DN – II miejsce

Mistrzostwa świata odbyły się na  jeziorze  Kegonsa koło Madison – Wisconsin, gdzie dokładnie 6 lat temu wygrałem te regaty – wtedy miałem 55 lat…

Rozegraliśmy 6 trudnych i wyczerpujących wyścigów. Pierwszy w niedzielę i ostatni we wtorek przy bardzo słabym, szkwalistym i zmiennym w kierunku wietrze, gdzie oprócz umiejętności trzeba było mieć dużo szczęścia.  Poniedziałek  był dla mnie najbardziej wyczerpującym dniem jaki pamiętam.  4 długie wyścigi przy wietrze 6-8 m/s, bardzo duże szybkości na lodzie pokrytym zmarzniętymi zaspami tworzącymi bardzo wyboistą powierzchnię kosztowały mnie ekstremalnie dużo sił.  W ostatnich dwóch wyścigach zrobiłem dwa błędy, których przyczyną było najwyraźniej duże zmęczenie, nie zdarzały mi się do tej pory… Wiedziałem doskonale, że strata 3- 4 punktów w tak wyrównanej stawce będzie ,,bolesna’’ w końcowej klasyfikacji.

Matt Struble i Robert Graczyk  żeglowali najrówniej tego dnia i wysunęli się na prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Ja i tak byłem zadowolony z moich miejsc, bo w podobnych warunkach wietrznych i lodowych panujących na ostatnich regatach w Estonii nie mogłem nawiązać równorzędnej rywalizacji z moimi kolegami z reprezentacji.

Dokładnie 30 lat temu w USA na jeziorze Geneva zdobyłem po raz pierwszy tytuł vice mistrza świata, ten jest szóstym w  kolekcji  do której należy dodać 12 tytułów mistrzowskich.  Piękna kariera, która powoli dobiega końca… nadszedł czas zmienić podejście do tego pięknego ale bardzo wyczerpującego fizycznie sportu.

W piątek wracam do Polski, w końcu…

 

Pozdrowienia z Madison

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

J 70 winter series Barcelona,

Ostatnie 7 dni spędziłem bardzo aktywnie żeglując po prawie pięcioletniej przerwie na J 70. Piotr Tarnacki, wielokrotny mistrz świata, kreator i mózg teamu 77racing zaprosił mnie do udziału w 3 dniowym treningu i kolejnej edycji zimowej serii regat w bardzo popularnej oczywiście tylko za granicą naszego kraju klasie  J 70.

W Barcelonie pogoda o tej porze roku nie jest optymalna, panują zazwyczaj niestabilne w sile i kierunku wiatry i spora fala. Tak było i tym razem, ale te 6 dni intensywnego żeglowania na tej relatywnie małej żaglówce sprawiło mi bardzo dużo przyjemności oraz…. bólu w mięśniach, które nie są przyzwyczajone do nietypowych obciążeń.  Długie dni ,,w biurze’’ ale za to przy słonecznej pogodzie wykorzystaliśmy optymalnie na realizację naszych zadań. W regatach, w których nie był najważniejszy wynik, pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z załogami hiszpańskimi, które należą do czołówki światowej.  Trymując grota i robiąc taktykę w tych zmiennych warunkach miałem pełne ręce roboty i muszę się przyznać, że brakowało mi i nadal brakuje opływania regatowego, w klasie, w której dosłownie metry decydują o czołowych miejscach. Mimo to kilka razy zameldowaliśmy się na mecie w trójce. Mieliśmy wiele doskonałych momentów, szybkościowo, taktycznie i technicznie, ale też kilka razy pogrążył nas brak agresywnej strategii i jej realizacji, która często była kluczem do sukcesu. Faktem jest, że ,,mierzyliśmy siły na zamiary’’, bo był nasz pierwszy start w tym bardzo obiecującym składzie. Dalsze starty zaplanowane są już w lutym przyszłego roku.

Ja teraz zaczynam koncentrować się na bojerach :-)

Pozdrowienia z Olsztyna

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

LVDST dzień ostatni

Prawie 2 godziny czekaliśmy na ustabilizowanie się warunków wietrznych, ale tym razem w … deszczu.

Start do ostatniego wyścigu.

Kiedy w końcu KR zdecydowała się na ruszenie procedury startowej, wiatr zaczął słabnąć i starczyło go jedynie na 20 minut pierwszej halsówki. Wyścig został przerwany, co oznacza, że kończymy regaty na 6 miejscu, a na trzecim w klasyfikacji jachtów Wally, co spokojnie możemy uznać za dobry wynik. Był to ostatni start na tym jachcie a na wiosnę będziemy testować nową jednostkę, która powinna dać nam więcej radości w ściganiu.

 

Po powrocie do domu ruszam powoli z przygotowaniami do sezonu bojerowego. Mam nadzieję, że zima będzie chłodniejsza od poprzedniej i że pozamarzają większe jeziora na Mazurach.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

LVDST dzień 3

Ponownie czekaliśmy na przyjście wiatru, który w końcu powiał na krótko z siłą 6 węzłów. Boję rozprowadzającą okrążyliśmy w małej odległości za szybszymi jachtami i wszystko wyglądało OK. Sprawnie postawiliśmy Code O i na ,,połówce’’ zmierzaliśmy prawym halsem w stronę następnego znaku oddalonego o 5 mil. Niestety wiatr osłabł i skręcił w prawo o 60 – 80 stopni, co automatycznie spowodowało, że jachty z przodu zwiększyły swoją przewagę. Postawiliśmy genackera i halsowaliśmy w dół trasy, przy sile wiatru 3-5 węzłów. Było to bardzo frustrujące, bo wiedzieliśmy, że tych strat nie da się już odrobić, tym bardziej, że KR skróciła trasę i po okrążeniu dolnego znaku pożeglowaliśmy prawie jednym lewym halsem w kierunku mety.

Był to kolejny bardzo trudny wyścig dla naszego teamu, który potwierdził znany fakt, że poniżej 8 – 9 węzłów nie mamy szans na nawiązanie równorzędnej walki.

Na razie zajmujemy 6 miejsce w klasyfikacji generalnej, które będzie trudno utrzymać.

 

Dziś ostatni wyścig, jedyna zmiana w pogodzie to prognozowane są przelotne opady i burze…

Słaby, zmienny wiatr. Ufffff.

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

LVDST – dzień 2

 

Prognozowany silniejszy wiatr niestety nie pokazał się i wróciliśmy do portu krótko przed 19.00.  Opóźniony o ponad godzinę start do 25 milowego wyścigu rozegraliśmy przy słabych podmuchach, które niestety nie są sprzymierzeńcem naszego ciężkiego jachtu.

Mimo dobrego startu i poprawnego rozegrania pierwszej części halsówki wyprowadzającej z zatoki, systematycznie traciliśmy dystans do lżejszych i dużo szybszych jachtów naszych rywali.  Charakterystyka trasy i równy wiatr nie pozostawiały nam realnych opcji taktycznych, na zrobienie czegoś ,,szczególnego’’.

Zajęliśmy 7 miejsce, za trzema  wyścigowymi jachtami klasy mini maxi 72, które nie powinny ścigać się z nami oraz za trzema nowoczesnymi Wally 100.  I to jest bardzo dobre wynik w tej flocie jachtów.

Dzisiaj jest dzień wolny od wyścigów, a na piątek i sobotę prognoza zapowiada słaby wiatr…

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone

Les Voiles de St.Tropez

Tradycyjnie o tej porze roku w St. Tropez spotykają się najróżniejsze jachty, żeglujące po morzach i oceanach. Od pięknie odrestaurowanych ,,klasyków’’ do najbardziej zaawansowanych technologicznie maszyn regatowych.

Dla naszego teamu, którego siłą napędową są najlepsi polscy żeglarze zawodowi, są to ostatnie regaty na piętnastoletnim jachcie Y3K. Nowy  zostanie zwodowany  na wiosnę przyszłego roku a pierwszymi regatami będzie Maxi Yacht Rolex Cup rozgrywany corocznie na Sardynii w Porto Cervo.

Warunki pogodowe o tej porze roku zazwyczaj są ekstremalne – albo tu wieje mistral albo nie ma wiatru… i tak jest tym razem, ale przynajmniej jest słonecznie J

Prognoza na cały tydzień jest słabo wiatrowa, a wczorajszy 25 milowy wyścig zaczęliśmy przy 4-5 węzłach a momentami widzieliśmy 2-3 węzły na naszym 48 metrowym maszcie.

Pożeglowaliśmy dobry wyścig zajmując 5 miejsce, co przy tym wietrze jest super osiągnięciem. Jesteśmy najwolniejszym jachtem w naszej klasie, w której znalazły  się też jachty typowo racingowe, takie jak Mini Maxi 72… Przez to sam start i pierwsze minuty wyścigu są bardzo skomplikowane i stresujące, bo nie ważne co zrobimy to inne jachty wyprzedzają nas… Mimo to poradziliśmy sobie doskonale nie tracąc zbyt dużego dystansu. Przeliczniki czasowe niestety są korzystniejsze dla szybszych, lżejszych jachtów, ale do tego faktu zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Po prostu żeglujemy najlepiej jak potrafimy wyciskając maxa z jachtu i nas samych a potem z niecierpliwością oczekujemy na wyniki ;-)

foto finish a Ramblerem – dużo szybszym jachtem, który trochę ,,zbłądził” na trasie

Dziś trochę więcej wiatru… przynajmniej tak jest w prognozie.

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Bez kategorii | Komentarze są wyłączone