LVC – półfinały – dzień 1 – podsumowanie

Pierwszy dzień półfinałów LVC zakończony! Pierwsze zwycięstwa, pierwsze porażki, pierwsze sensacje!

Dwie półfinałowe pary: Emirates Team NZ i Desafio Espanol oraz Luna Rossa i BMW Oracle rozpoczęły dzisiaj walkę o finał. Pierwszy syndykat w każdej parze, który wywalczy 5 zwycięstw, przechodzi do finału. Bilans dnia dzisiejszego przyniósł pierwsze punkty Emirates Team NZ oraz Luna Rossie.

Zwycięstwo Jamesa Spithilla stojącego za sterami Luna Rossa nad Chrisem Dicksonem dowodzącym BMW Oracle było wydarzeniem dnia. Wszyscy komentatorzy mieli zwrócone oczy na pojedynek Włochów z Amerykanami, który przechodził dzisiaj różne stadia rozwoju. Wiatr o sile 13 węzłów był miłą niespodziankę dla uczestników LVC, ale nieustannie zmieniający się kierunek i igraszki wiatru z zawodnikami powodowały, że zwycięstwa w meczu nie były wyłącznie kwestią prędkości jachtów, ale również umiejętności taktycznych i znalezieniu się we właściwym szkwale po właściwej stronie trasy.

Od początku włosko-amerykańskiego pojedynku przewaga w tej materi leżała po stronie Luna Rossy. To bowiem na jej pokładzie znajduje się wielokrotny medalista olimpijski w klasie Tornado Brazylijczyk Torben Grael, który ma nosa do wyczuwania zmian i nadchodzących szkwałów. Dzisiaj jego „węch” okazał się dla Jamesa Spithilla bezcenny. Włosi od początku wyścigu konsekwentnie trzymali się lewej strony trasy. Co prawda pierwszą zmianę załapali po prawej stronie Amerykanie, ale szybko sytuacja uległa zmianie i w rezultacie Luna Rossa ominęła górny znak z 52 sekundową przewagą nad BMW Oracle. Kurs z wiatrem obrał natomiast nieoczekiwany obrót wydarzeń, a rzeczy niemożliwe stawały się rzeczywistością. Sensacją był bowiem moment, w którym Chris Dickson odrobił aż 250 metrową stratę do Luna Rossa. Przyczyny takiej utraty przewagi przez Włochów można upatrywać w dwóch niepotrzebnie wykonanych zwrotach z wiatrem podczas, gdy BMW Oracle nie wykonało żadnego i wykorzystywało każdy podmuch wiatru, aby uchwycić przeciwnika na widelec. Na znakach bramki kończących bok trasy z wiatrem doszło do kolejnej sensacji. Amerykanie przytrzymali Włochów zmuszając ich do minięcia zawietrznego znaku bramki i wyostrzenia do półwiatru w celu jego osiągnięcia. Tym sposobem 52 sekundowa przewaga zmalała do zaledwie 7 sekund. Chris Dickson nie wykorzystał jednak tej sytuacji tak jak powinien. Zamiast bowiem pilnować przeciwnika obydwa syndykaty rozdzieliły się i pożeglowały w przeciwnych kierunkach: Luna Rossa w lewą stronę, BMW Oracle w prawą. Ponownie taktyk Luna Rossy Torben Grael wyczuł zmiany nosem i w efekcie Włosi minęli górny znak z 1:21 minutową przewagą. Taka odległość pozwoliła Jamesowi Spithillowi na zebranie myśli i większą koncetrację na drugim kursie pełnym, bez powtarzania błędów z pierwszego okrążenia. Chris Dickson podejmował próby odrobienia start, ale tym razem bezskutecznie. Luna Rossa przecięła linię mety z 2:19 minutową przewagą. Olbrzymi sukces Włochów – BMW Oracle pokonane w pierwszym półfinałowym pojedynku. Czy ciąg dalszy walki tej pary pólfinałowej będzie równie emocjonujący? Radość Włochów była dzisiaj podwójna bowiem na pokładzie Luna Rossy znajdował się, jako 18 członek załogi, sam Patrizio Bertelli, który nazywany jest Królem Prady. To właśnie on siedząc w restauracji „A la luna” w Punta Ala wyjrzał za okno i ujrzał na horyzoncie piękny czerwony księżyc, dzięki któremu zrodziło się marzenie o Luna Rossie. Marzenie Patrizio Bertelli stało się rzeczywistością, a o tym czy marzenie BMW Oracle o odegraniu się na Włochach się spełni przekonamy się jutro.

Pojedynek drugiej półfinałowej pary Emirates Team NZ i Desafio Espanol był niemniej zacięty choć pozbawiony tak sporej dawki sensacji. Kiwi od początku kontrolowali sytuację w meczu, co odróżniało ich walkę z Hiszpanami od wyścigu Luna Rossy i BMW Oracle. Dean Barker, skipper Emirates Team NZ, doskonale wiedział, że w grze o taką stawkę nie można pozwolić sobie na stracenie przeciwnika z oczu i utrzymywał ciągły kontakt z Desafio nie dając Karolowi Jabłońskiemu zbyt wiele okazji do wyrwania się spod „nadzoru” Nowozelandczyków.
Po starcie Hiszpanie zdecydowali się pożeglować w lewą stronę, Kiwi w prawo. Dean Barker wykorzystywał jednak każdą zmianę i doprowadził Emirates Team NZ na górny znak z 1:03 minutową przewagą nad Desafio Espanol. Karol Jabłoński zdeydował się na znaku na manewr zwany gybe-set czyli wykonaniu zwrotu przez rufę na znaku i pożeglowanie w lewą stronę, która nadal zdawała się być korzystniejsza. Po dobrze rozegranym kursie pełnym, Karol Jabłoński zmniejszył przewagę Deana Barkera do 41 sekund, a następnie jeszcze do 30 sekund na górnym znaku. Ostatni kurs z wiatrem był niezwykle zacięty. Hiszpanie dostali się w pasmo świeżej bryzy i zaczęli niebezpiecznie zbliżać się do Kiwi. Niebezpiecznie, jednak niewystarczająco by przechylić szalę zwycięstwa na stronę Desafio. 43 sekund przewagi na mecie i zwycięstwo teamu Deana Barkera to wynik pierwszego półfinałowego pojedynku Desafio Espanol i Emirates Team NZ. Król Hiszpani znajdujący się dzisiaj na pokładzie Desafio Espanol nie przyniósł szczęścia Hiszpanom, ale póki piłka jest w grze wszystko może się zdarzyć.
Trzymajcie kciuki jutro!

Pozdrawiam,
Zosia Truchanowicz

Ten wpis został opublikowany w kategorii 32. Puchar Ameryki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.