Mistrzostwa Polski w bojerach

W sobotę i niedzielę na jeziorze Niegocin rozegraliśmy Międzynarodowe Misrzostwa Polski, w których wystrartowało 81 zawodników z 8 krajów. Z czołówki zabrakło praktycznie tylko Berndta Zeigera i śmiało tę imprezę można było traktować jako nieoficjalne Mistrzostwa Europy. Regaty te były bardzo trudne, rozegraliśmy 9 wyścigów, pierwszego dnia 5 przy wietrze 9-12 m/s a drugiego 4 przy odrobinę łagodniejszych warunkach, bo siła wiatru wahała się między 5 a 8 m/s a powierzchnia lodu też się odrobinę wyrównała.
W piątek z powodu bardzo silnego wiatru nie trenowałem i w sobotę już wcześnie rano byłem na lodzie, aby przetestować dwa nowe maszty. Problem polegał na tym, że prognozy wiatrowe na niedzielę nie były zbyt optymistyczne, co zmusiło mnie do zrezygnowania z użycia mojego sztywnego masztu, na którym w zeszłym roku wygrałem Mistrzostwa Europy, ale jednocześnie przeżywałem ciężkie chwile podczas wyścigów słabo wiatrowych.
- W tym roku mimo długiej i srogiej zimy możliwości do trenowania i przetestowania nowego sprzętu były bardzo ograniczone. W Szwecji dostałem bardziej miękki maszt od Jeffa Kenta, ale praktycznie dopiero  tego dnia żeglowałem na nim po raz pierwszy przy tak silnym wietrze.  Nie ukrywam, że miałem spore problemy, aby ,,zestroić” mój zestaw pierwszego dnia mistrzostw. Vaiko był poza zasięgiem, żeglował bardzo dobrze ze sporą przewagą szybkości nad resztą, która pozwalała mu wyjść z różnych opresji obronną ręką. Wiatr na Niegocinie rozdawał karty jak chciał i na prawdę trzeba było mieć sporo szczęścia i dobrego nosa, aby odpowiednio wykorzystywać  jego zmiany. Do tego powierzchnia lodu na trasie była bardzo zróżnicowana, spore ,,plastry” gładkiego lodu pozwalały na osiągnięcie sporych szybkości, z kolei ,,jazda” po chropowatych powierzchniach przypominała jazdę samochodem na felgach bez opon po ,,kocich łbach” – naturalnie z dużo mniejszą prędkością. Sobotni każdy wyścig to była potężna walka o każdy metr, każdą pozycję, moim mottem było minimalizowanie strat, co kosztowało bardzo dużo sił. Wieczorem byłem bardzo zmęczony ale z ,,potyczki” wyszedłem obronną ręką, bo zajmowałem 2 miejsce i wiedziałem, że następny dzień będzie na pewno łatwiejszy, niezależnie od tego co się wydarzy….

Foto: Jerzy Zakrzewski

- W niedzielę wstałem już o 6 rano, bo musiałem naostrzyć kilka kompletów płóz które bardzo się zniszczyły na zanieczyszczonym lodzie. Hartowane płozy po każdym wyścigu trzeba było oszlifować ,,kamieniem” tak aby ostrze było ponownie gładkie i ostre.
Wiało słabiej, lód był bardziej suchy i twardszy, ale już poprzedniego dnia postanowiłem, że muszę zmienić trym masztu. Musiałem przecież ,,znależć” szybkość. Faktem jest, że nie powinno się robić radykalnych ruchów na imprezach mistrzowskich, bo to się może bardzo różnie skończyć, ale przecież wiedziałem, że obecne ,,ustawienie”  nie jest najszybsze… Założyłem też inne płozy, które cichutko pomykały po lodzie, co jest zawsze dobrym znakiem.
Spore zmiany w kierunku i sile wiatru, długa trasa dawały spore możliwości na polepszenie swojej pozycji, nie była to tzw. ,,jazda na zegary”, i tzw. ,,orientacja w terenie” miała olbrzymie znaczenie na uzyskanie dobrej lokaty.  W dwóch wyścigach okrążyłem pierwszy górny znak na miejscach poza pierwszą dziesiątką, ale poprawne żeglowanie i doskonała szybkość pomogły mi wyjść z opresji. W jednym z wyścigów, który prowadziłem, na 2 okrążeniu po ,,nie wpasowaniu się w zmiany wiatru” spadłem na 4 pozycję, co mnie tak ,,zajeżyło” że jeszcze odrobiłem straty i byłem pierwszy na mecie.  Tego dnia aż 3 razy wygrałem z Vaiko, do którego nie miałem ,,załapania” poprzedniego dnia. NIe ukrywam, że to mnie bardzo ucieszyło, bardziej niż fakt że zająłem drugie miejsce w tych regatach i zostałem mistrzem Polski ( Vaiko Vooremaa jest Estończykiem i wygrał Międzynarodowe Mistrzostwa Polski).
- W końcu można było się pościgać…
Sezon bojerowy powoli się kończy, w najbliższy weekend Memoriał Henryka Aniołkowskiego, który zostanie rozegrany na Śniardwach a potem Mistrzostwa Szwecji, na które na pewno pojedzie spora grupa polskich bojerowców.
pozdrawiam.
Karol Jabłoński
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bojery. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.